Mocno, silnie, intensywnie

Wróciliśmy z imprezy u znajomych w nocy. Impreza – nic specjalnego: alkohol, zakąski i znajomi. Skończyło się naprawdę dużą ilością wypitego alkoholu. Więc wracaliśmy do domu – doskonałych nastrojach. Wręcz pożeraliśmy siebie wzrokiem, bo od kilku dni moje kochanie miało „te dni” – więc nici z zabaw łóżkowych. Co gorsza – Jej okres nadal trwał, więc nie mogłem na nic konkretnego liczyć. Po drodze oboje zapewnialiśmy się o naszych gorących potrzebach – strasznie byliśmy napaleni na siebie, a spora ilość wypitego alkoholu mocno podsycała w nas te uczucia.

Po dotarciu do domu – każde z nas się wykąpało i poszliśmy do łóżka. Oczywiście moje ręce szybko odnalazły drogę do piersi i zaczęły je pieścić. M. przytuliła się do mnie i poczuła mojego stojącego penisa. Chwyciła go zaraz i delikatnie przesuwała po nim zaciśniętą dłonią. W przerwach między długimi, gorącymi pocałunkami wyrażaliśmy niezadowolenie z faktu, że nie możemy się teraz kochać.
Ogromnie potrzebowałem Jej dotyku, pieszczot i seksu – byłem niesamowicie podkręcony, a fakt, że Ona ma okres doprowadzał nas do furii. Delikatne ruchy ręką były bardzo przyjemne, ale nie dawały mi pełnej satysfakcji. M. także nie przejawiała ochoty by doprowadzić mnie ustami lub ręką do końca…

Postanowiłem sobie pomóc – podniosłem się i uklęknąłem prze Twarzą M. Ona odsunęła moje bokserki ręką i delikatnie polizała czubek mojego penisa. Powiedziałem „Nie mogłem się powstrzymać”, a Ona na to: „Spoko, będzie fajnie!”. Delikatnie trzymała mojego penisa między dwoma palcami swoich rąk mojego penisa i samych czubkiem języka krążyła po główce. Subtelność pieszczoty przyprawiała mnie o głębokie jęki. Ale dziś potrzebowałem czegoś intensywniejszego. Pochyliłem się nad żoną delikatnie i wsunąłem w Jej usta główkę mojego członka. Zrobiłem to powoli i pozostałem w takiej pozycji. Pozwoliłem by Jej usta zacisnęły się na moim drżącym penisie a język kilkukrotnie omiótł każdy kawałem mojej męskości w Jej ustach. M. coraz intensywniej pieściła mnie, z czasem przechodząc do ssania. Moje nogi zaczął przechodzić delikatny dreszcz i mrowienie;. Ciepło obejmujące moją męskość, połączone z delikatnymi pieszczotami języka lub subtelnym ssaniem doprowadzał mnie do granic rozkoszy. Byłem coraz głośniej, a M. coraz szybciej zaczyna mnie pieścić, poruszając nawet głową, próbując głębiej objąć mojego penisa. Po chwili delikatnie objęła rękoma moje pośladki przyciągając mnie do siebie dała do zrozumienia abym to ja kontrolował głębokość pieszczot i poruszał się w Jej ustach.
Pochyliłem się jeszcze bardziej nad nią i poruszając nieznacznie biodrami wsunąłem się głębiej w Jej usta. Zatrzymałem się delektując jeszcze bardziej intensywnym ciepłem obejmującym teraz większa powierzchnie penisa. Fantastyczne uczucie! M. delikatnie starała się ssać mnie a ja wcale nie zamierzałem się wycofać. Coraz intensywniej wzdychałem, a przyjemność delikatnie powoli narastała coraz bardziej zbliżając mnie do upragnionego finału. Po chwili wysunąłem się i delikatnie wsunąłem z powrotem i ponownie. M. kontrolowała moje ruchy trzymając dłonie na moich pośladkach. Czasem wręcz nadawała tempo, przyspieszała. Ale ja także mogłem kontrolować głębokość i tempo a także kąt pod jakim byłem w ustach. Z czasem moje ruchy stawały się coraz szybsze i coraz bardziej spazmatyczne, drgające. Czułem jak ciepło obejmujące mojego członka rządzi moim ciałem, moimi reakcjami, moimi jękami. M miała nade mną władzę, bo przyjemność nie pozwalała na spokojnie kontrolować swoich reakcji i ruchów. M. przyciągała moje pośladki rytmicznie do siebie pozwalając szybko, ale niezbyt głęboko być w niej. W pewnym momencie poczułem jak jestem już blisko i po prostu zastygłem poddając się obejmującej mnie rozkoszy. Penis jeszcze przez chwile drżał po czym wybuchnął, a ja pochylony nad nią głośną jęknąłem. M. zatrzymała swoje ruchy pozwalając mi delektować się rozkoszą jej zaciśniętych ust. Poczułem się zaspokojony – tak to właściwe słowo. Wygłodniały po kilkudniowej absencji seksualnej potrzebowałem właśnie takiego czegoś. Nieszablonowej miłości, szalonej, trochę perwersyjnej – pozwalającej rozładować kilkudniowe żądze.
Moje ciało przeszły fale ciepła w rytm drżącego penisa, rytmicznie oddającego nasienie, potem delikatnie wycofałem się, kładąc się obok żony. Szkoda, że nie mogę Cie teraz pokochać – pomyślałem i po chwili to samo powiedziałem. Zaczęliśmy rozmawiać o tym jak to zrobimy gdy moje Kochanie będzie już „dysponowana”. I w sumie podczas tej rozmowy w kilka minut się znów podnieciłem. M. przytulona do mnie od razu wyczuła jak sztywnieje poniżej pasa. M. zapytała co ma z tym zrobić? I nie czekając na odpowiedź chwyciła mnie w dłoń i zaczęła pocierać. Nie byłem całkiem sztywny – w sumie dopiero co zdążyłem ochłonąć po poprzednim orgazmie… M. podniosła się i usiadła między moimi nogami, które szeroko rozwarła. Chwyciła mnie prawą ręka i zaczęła rytmicznie poruszać nią od góry do dołu. Zacisnęła mocniej rękę – tak abym od silnego uścisku szybciej stwardniał do końca. Chyba właśnie tego potrzebowałem: silnej dłoni, rytmiczniej poruszającej się po całej długości mojej męskości. Było przyjemnie, choć mało subtelnie. Ale Jej zabiegi zaczęły działać: mój penis zaczął jeszcze szybciej twardnieć i po chwili stał już zupełnie sztywno i dumnie. Moja żona pochyliła się i wzięła go do ust. Niestety po pierwszej przyjemności mój członek się już trochę znieczulił a tym bardziej teraz jak intensywnie pieściła mnie dłonią – znieczulił się całkiem. Poprosiłem by wróciła do „ręki”, bo potrzebuje intensywniejszych bodźcy.
M. chyba wzięła sobie dosłownie słowo „intensywniejszych”, bo wzięła mnie znów w dłoń i choć zaczęła wolno to rozpędziła się niesamowicie. Najpierw chwyciła mnie u nasady, tam gdzie penis jest najgrubszy. Objęła mnie ciasno cała dłonią, i tak zaciśniętą rękę pociągnęła do góry. A gdy była już na górze to znów na dół, i tak coraz szybciej. Po kilku ruchach szybkość była niesamowita. Bardzo mocno zaciskając rękę, po prostu z całej siły poruszała nią góra-dół, czasem nie mogąc wręcz wyhamować na dole, uderzała o moje ciało. Trudno to nazwać pieszczotą, nie było w tym za grosz subtelności czy erotyzmu. Była za to przyjemność – ale zupełnie inna. Porównałbym ją z przyjemnością gdy się sam masturbuje czasem. Wtedy też nie czuje erotyzmu, dotyku kobiety, ciepła i podniecenia. Czuje za to rękę ciasno poruszającą się po moim członku. Z tym, że teraz to nie była moje ręką a mojej żony, Co tylko dodawało pikanterii.
Wiadomo, że za drugim razem jest trudniej dojść na sam szczyt wiec przed żoną była ciężka próba. Biorąc pod uwagę, że maksymalnie szybko poruszała ręką, przypuszczałem, że nie wytrzyma długo. Jednak przeliczyłem się – choć w sumie to ja długo nie wytrzymałem. Poczułem jak mocno, z całej siły Jej ręka dostarcza mi intensywnych doznań. Czułem jak zaciśnięte mocno ręce z całych sił poruszają skóra na moim penisie, przesuwając nią najszybciej jak się da. Czułem jaka ciasno mi jest tam i jak ciepło, coraz cieplej – w końcu gorąco! Ruchy M. stawały się coraz dynamiczniejsze, coraz mocniejsze i szybsze. Coraz wyżej podnosiła dłoń, pozwalając prawie całemu penisowi wysunąć się z niej, by potem jeszcze mocniej zaciskając rękę wbić ją na mojego członka. Z każdym takim ruchem doznawałem uczucia jakbym musiał się na nowo rozpychać w Jej ręce… Całe moje ciało rytmicznie poruszało się w rytm jej rytmicznych ruchów ręką. Mój tułów podskakiwał na łóżku – tak intensywnie to robiła. Przyjemność była zgoła odmienna od standardowych pieszczot, była w pewnym sensie na granicy delikatnego bólu, bardzo nieznacznego i delikatnego, ale zbliżającego do orgazmu. Byłem głośny – bo jak tu być cicho gdy poniżej pasa trwa taki huragan! W końcu Jej praca została uwieńczona kilkoma szarpnięciami mojego ciała, długim jękiem a z mojego członka wystrzeliło kilka kropli nasienia. M. przez cały mój orgazm trzymała mnie mocno w dłoni, ale nie poruszała już nią. Chyba chciała czuć w ten sposób moja przyjemność. Ja cały drżałem… po chwili wszystkie mięśnie opadły a mnie zrobiło się tez dziwnie miękko. Po jakimś czasie spojrzałem na mojego penisa – był cały czerwony. Teraz już nie nadawał się do niczego: raz że był taki delikatny, że nie pozwoliłbym go dotknąć, a poza tym był już taki wymęczony, że chyba by już nie stanął.
Poczułem się porządnie […] *

• brakuje mi słowa, nie wiem jak to nazwać, więc możesz uzupełnić sama/sam. Jedno jest pewne – było super!

2 thoughts on “Mocno, silnie, intensywnie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


× osiem = 24