Tamtego dnia od rana byłem bardzo pobudzony, ponieważ wiedziałem, że wieczorem spełnię jedną z moich fantazji. Monice tylko powiedziałem, że mam dziś niespodziankę na dobry początek weekendu. W drodze z pracy kupiłem butelkę wina i pojechałem do domu. W sumie wszystko miałem przygotowane: seks gadżety czekały w szafie na użycie, wino się chłodziło a miękkie materiałowe szale i chusty były schowane pod naszym materacem i miały mi pomóc skrępować ręce żony.
Po obiedzie włączyliśmy sobie film i otwarłem wino. Film był świetny, wino przeciętne ale i tak było fantastycznie! Od wina i dobrego nastroju była już krótka droga do naszej sypialni. Wpadliśmy tam ostro napaleni i zaczęliśmy się kochać prawie nie rozbierając. Zdjęliśmy z siebie tylko to co było niezbędne i bzykaliśmy się w pozycji misjonarskiej. Monika nie doszła, więc po moim orgaźmie zsunąłem się między Jej nogi. Ale tylko na chwilę! Popieściłem ją językiem i po chwili przestałem. M. była trochę zdziwiona ale nie protestowała, gdy wstałem i przygasiłem światło w pokoju, zostawiając tylko jedną małą lampkę nocną w celu zbudowania bardziej erotycznego nastroju. Potem uklęknąłem koło jej twarzy i biorąc penisa do ręki przysunąłem go w okolice jej ust. Od razu wiedziała o co mi chodzi i wzięła go do buzi. Nie był jeszcze całkiem sztywny, więc pieściła go delikatnie. Gdy była zajęta moim członkiem ja nie postrzeżenie wyjąłem spod materaca kilka “aksamitnych” chust (to z pewnością nie był aksamit, ale jestem facetem i dla mnie wszystko co miękkie i miłe w dotyku kojarzy się z aksamitem) i chwytając jedną rękę żony zacząłem przywiązywać do łózka. M. była lekko zaskoczona, ale po chwili powróciła do pieszczot penisa, które jednak nie trwały długo gdyż po chwili zawiązywałem jej oczy i było to niemożliwe. M. zamruczała zadowolona i zaciekawiona moimi działaniami. Potem do łóżka przywiązałem druga rękę. Czas zacząć, pomyślałem!
Szybko wyjąłem zestaw gadżetów, ale tak by się nie zorientowała co się dzieje. Następnie uklęknąłem między jej nogami i zbliżyłem usta do Jej cipki. Pachniała wyśmienicie, uwielbiam ten zapach – polizałem ją delikatnie, żeby poczuła przedsmak tego co ma za chwile nastąpić. Taki oralny aperitif! Nieprawda – polizałem ją bo nie mogłem się powstrzymać, bo uwielbiam to robić! Monika jęknęła cichutko a ja postanowiłem ją jeszcze popieścić ustami. Mój język muskał ja samym czubkiem. Powoli, tak by zebrać jak najwięcej jej smaku, potem jej soki rozsmarowywałem po swoich ustach by czuć ją mocniej i dłużej. Potem język znów wracał do jej szparki. Gdy reakcje mojej żony stały się coraz głośniejsze – przestałem. Wyjąłem najmniejszy gadżet, czyli delfinka i przyłożyłem węższym końcem do jej cipki. M. się lekko zdziwiła gdy poczuła, że dotykam ja “ciałem obcym”, ale nie oponowała. Z zafascynowaniem przyglądałem się jej cipce, która pod wpływem nacisku delfinka rozszerzyła się wpuszczając go do swojego wnętrza. M. jęknęła i zapytała co to jest. Odpowiedziałem, że to “Delfinek”, a ona odpowiedziała, że już go lubi. Mój penis był już od dawna w stanie pełnej erekcji, a teraz czułem dodatkowo pulsowanie wokół niego – pełne i totalne podniecenie. Znów zafascynowany przyglądałem się z bliska jak jej pochwa obejmuje Delfinka, którego powoli wsuwałem coraz głębiej. M. mruczała i szeptała że to bardzo przyjemne. Następnie zacząłem poruszać gadżetem do przodu i tyłu co symulowało ruchy frykcyjne. M. była coraz głośniejsza, a ja musiałem uważać by nie mieć jakiegoś przypadkowego orgazmu, tak byłem podkręcony. Po chwili wyjąłem dildo z niej i zamieniłem strony. Grubsza część delfinka dotknęła jej cipki. Przez chwile nie chciał wejść a potem znów zobaczyłem ten widok: pod moim naporem jej wargi rozsunęły się, obejmując ciasno Delfina i pozwalając mu wsunąć się głębiej. Powoli kręciłem nim na boki i starałem się dotrzeć jak najgłębiej. M. pojękiwała a raz lub dwa wydała z siebie bardzo głębokie westchnienia. Wsuwałem go tak głęboko na ile pozwalała jego budowa i cofałem, potem znów wsuwałem i tak dalej. Nabierałem tempa, a jęki M. nabierały siły. Czułem że, podobnie jak ja, może mieć w każdej chwili orgazm. Zwolniłem, choć nasze podniecenie żądało czegoś zgoła odmiennego. Wyjąłem go całkiem z żony i wylizałem intensywnie jej szparkę. Była bardzo wilgotna, a jej nabrzmiała łechtaczka była mocno spragniona mojego języka. Gdy tylko go odrywałem Monika była oburzona i żądała bym kontynuował. A gdy nie słuchałem jej próśb, to szarpała rękami w złości, próbując wyrwać się z krępujących dłonie chust i szali. Mój mocno wyciągnięty język mocno, gwałtownie i głęboko wsuwał się w jej szparkę. Ja też tego potrzebowałem i pragnąłem!
Gdy choć trochę ochłonąłem – wyjąłem drugi, trochę większy gadżet – silikonowy wibrator o naturalnych kształtach. Powiedziałem żonie, że teraz spróbujemy czegoś innego – od razu się uspokoiła i oczekiwała co będzie dalej. Ustami nawilżyłem wibrator i znów przyłożyłem go do jej szparki. Wszedł tym razem bez oporu, a ponieważ był większy dotarł głębiej i spowodował większe rozwarcie jej pochwy. Dalsze działania były przewidywalne: znów seria ruchów posuwisto-zwrotnych aż do zupełnego rozpalenia żony. Nastąpiło to szybko, a węzły na jej dłoniach zostały wystawione na niejedną próbę. Szarpała się próbując pozbyć się ich i dotknąć mnie, ale na szczęście związana była tak, że nie było to możliwe. Po kilku chwilach ostrej zabawy wibratorem zrobiłem przerwę. Wsunąłem go najgłębiej jak się dało i zatrzymałem. Słyszałem jej szybki i głęboki oddech. Nadal trzymając kolorowego kutasa w dłoni, zbliżyłem się ustami do jej łechtaczki i zacząłem ją czule pieścić. Po chwili ręką znów zaczęła poruszać naszym nowym “narzędziem”. Najpierw seria głębokich jęków, narastający i głęboki szept informujący mnie i chyba naszych sąsiadów, że za chwile będzie miała orgazm i… po prostu: miała go! Zwolniłem ruchy ręką, bo w trakcie szczytowania jej ciało przeszła fala intensywnych dreszczy i szarpała nim niesamowicie. Skurcze jej mięśni kegla spowodowały, że wibrator wysunął się trochę z jej ciała i napierał na moja rękę – nie próbowałem go zatrzymać. Gdy pierwsza, najintensywniejsza fala orgazmu minęła – wsunąłem go z powrotem i znów powróciłem do lizania jej łechtaczki. Powoli i ostrożnie, wiem, że po tak silnym orgazmie niewskazane były jakieś szybkie ruchy. Starałem się być powolny a ruchy języka miały być zsynchronizowane z tempem powolnego wsuwania w nią wibratora. M. głośno jęczała, tym typem dźwięków które wskazywały, że jeszcze jest jej super dobrze, że nie potrafi opanować swoich ruchów i odgłosów. Spojrzałem do góry: ręce miała szeroko rozpostarte między krawędziami łózka do których była przywiązana, oczy miała zamknięte, usta suche od jęków a jej piersi unosiły się w szybkim tempie powodowanym częstym chwytaniem powietrza. Wtedy postanowiłem uruchomić wibracje w urządzeniu. Przekręciłem pokrętło na sztucznym penisie, powodując lekkie drżenie maszynki. M. jęknęła tylko “O Boże”, a potem pokój przepełnił się jękami rozkoszy. Powoli zwiększałem wibracje dołączając język, który lizał łechtaczkę. To dziwne uczucie czuć wtedy drżenie jej ciała spowodowane wibratorem. A przez język czułem to wyraźnie. Wiedziałem że jej kolejny orgazm to kwestia kilku sekund. Wiedziałem o tym ja, wiedziała ona, i pewnie wiedzieli o tym nasi sąsiedzi lub przechodnie jeśli tacy byli koło naszego domu. Monika na zmianę chciała bym nie przestawał lub ją przeleciał. Z jej ust dolatywały różne zdania. Jedne dotyczyły tego, że wibratory są zajebiste, inne dotyczyły zażenowania że nie może opanować swoich odgłosów i będzie jej głupio przed sąsiadami, innym razem chciała abym w nią po prostu wszedł swoim penisem. Ale cokolwiek nie mówiła było to na granicy krzyku rozkoszy, który balansował na granicy orgazmu oraz wstydu przed sąsiadami. Chciałem zrobić to do końca tą zabawką, więc przetrzymałem ją jeszcze kilka sekund a potem nastąpiło znów szarpanie jej ciała, dreszcze, jęki, krzyki… Potem wszedłem na nią penisem w pozycji klasycznej. Niestety moje podniecenie było tak silne, że nie potrafiłem się opanować, poza tym w ogóle nie chciałem niczego opanowywać. Chciałem eksplodować w jej ciele i rozładować to, co przez kilka ostatnich minut próbowało rozerwać mi penisa! Po kilku szybkich i mocnych ruchach poczułem totalny odjazd! Olbrzymia ilość spermy w trybie natychmiastowym trysnęła ze mnie, to był silny, intensywny i długi orgazm. Ilość nasienia, które ze mnie wystrzeliło w normalnych okolicznościach starczyłaby pewnie na trzy orgazmy, a przez cały czas gdy sperma płynęła przez mojego penisa czułem olbrzymią rozkosz. Intensywną, ale przede wszystkim długą. Też nie byłem cichy, bo było mi niesamowicie dobrze! A potem rozwiązałem żonę i wycieńczony padłem obok. Przytuliliśmy się do siebie i odpoczywaliśmy, Oboje byliśmy skonani, mnie ten orgazm wypompował, w przenośni i dosłownie.
Gdy już odpocząłem, powiedziałem M., że to nie koniec, bo mam jeszcze coś do przetestowania… Ale o tym w kolejnej części tego opowiadania. Ciąg dalszy na pewno nastąpi :)
godne podziwiania relacje pomiędzy żoną a mężem :)
czytam z zaciekawieniem
A co z kolba kukurydzy? ;) Czekam z zniecierpliwieniem na ciag dalszy…
Niesprawiedliwe to! Te maskotki to nic innego jak erzac faceta. Jakbyś się czuł, gdybyś pewnego razu, w łóżku, znalazł dmuchaną lalę zamiast swojej M.
Swietny blog! musze przyznac ze zaporzyce pare twoich pomyslow do wlasnej sypialni, dziewczyna sie ucieszy ;) Brao za pomysl i wykonanie tak trzymac!
Widzę wielki entuzjazm panów …
a mogę sobię ciebie pożyczyć na chwilkę…
kokainka79: trudno będzie… ;)
Przepraszam, że o to zapytam, ale dnia 15 maja 2007 roku napisałeś,że to Twój ostatni wpis, a jednak nadal piszesz. Co zmieniło Twoją decyzję?
Pisałem już o tym, po tym jak znów zacząłem pisac… Po prostu brakowało mi tego bloga i zrozumiałem jak wiele on wnosi w moje życia, zwłaszcza w jego sfera erotyczną. To po prostu metoda ładowania moich baterii erotycznych!
Czyli można powiedzieć, że bez bloga, Twoje życie erotyczne nie jest tak satysfakcjonujące, jak wtedy, kiedy piszesz i masz świadomość, że inni to czytają, prawda? To swego rodzaju ekshibicjonizm – odczuwasz potrzebę obnażania się przed czytelnikiem, podnosi to Twoją wartość. Jeśli czujesz się dzięki temu spełniony, szczęśliwszy, bardziej zadowolony z siebie – ja nie mam nic przeciwko temu. Podoba mi się to, co piszesz, jest szczere, niekłamane (choć nad językową sprawnością powinieneś popracować). Czekam na kolejny wpis. Pozdrawiam.
PS
Blog to współczesny dziennik, więc miło by było, móc czytać regularnie umieszczane wpisy. A jeśli skłaniasz się bardziej ku pamiętnikowi, to pamiętaj, że stali czytelnicy niecierpliwią się.
Co miałaś na myśli, pisząc o sprawności językowej? Z zamieszczonych opisów wynika, że język ma sprawny i to nad wyraz
Język, jako taki rzeczywiście ma sprawny, mnie jednak chodziło o poprawność językową, czyli o polszczyznę. Ale po co ja CI to tłumaczę, wiesz o tym doskonale.
Niezła historia…
Muszę przyznać że jesteś wspaniały , Twoje wpisy są wspaniałe … zawsze czytając je robię się strasznie mokra . Mój znajomy także je uwielbia , wiem że nie raz czytając Twojego bloga masturbował się .
Nie mogę doczekać się już kolejnej notki , wypatruje jej z wielką uwagą.
A tym czasem chciałabym zaprosić czytelników na mojego bloga i przyjaciela : erotic-dream.bloog.pl .
Mam nadzieję że nasze wpisy także przypadną wam do gustu.
Tomek , trzymaj ode mnie ciepłe pozdrowienia , jesteś wspaniały :)
Jasna… To nie tak! To, że blog dodaje smaku mojemu żyćiu erotycznemu nie wynika z faktu, że ludzie to czytają. Kiedys pisałem „do szuflady” i też mnie to podkręcało. Moje podniecenie narasta wtedy gdy to piszę: to ładuje moje erotyczne akumulatory, podkręca i sprawia że idąc do domu mam ogromna ochotę na seks a nie siedzenie przed tv.
Ale przyznaję – jest to pewna forma ekshibicjonizmu. Co do poprawności językowe – równiez się zgodzę: nie umiem pisac tak jak bym chciał… I pewnie się już nie nauczę!
Chciałbym pisać częściej – niestety nie mam tyle czasu, a przygotowanie opowieści z jednej nocy to czasem kilka godzin…
Twój ostatni wpis, po raz kolejny udowadnia, że warto rozmawiać – w tym przypadku pisać. Wątpliwości mam coraz mniej. Niby rozumiem, dlaczego dzielisz się, tak osobistymi doświadczeniami z całkiem obcymi, wirtualnymi ludźmi, ale … Skoro twierdzisz, że nie podnieca Cię, to, że inni czytają bloga, a sam fakt pisania, to czemu nadal nie piszesz do szuflady?
Przepraszam za tę dociekliwość, ale taka z natury już jestem, muszę zaspokoić swoją ciekawość.
Co do sprawności językowej, to warto ją ćwiczyć, wtedy to, co piszesz, będzie jeszcze ciekawsze, lepsze.
mokro mi teraz
od 16 lat mówię mężowi że marzę o wiązaniu i gwałcie a on nic…
świetny blog, chciałbym mieć taką żonę