Dziś będzie trochę mniej erotycznie… Ostatnio pokłóciliśmy się z Moniką porządnie. Wiele razy się kłóciliśmy, ale chyba nigdy aż tak mocno. Oboje mamy dość ekspresyjne temperamenty co sprzyja dynamicznym wymianom zdań, jednak większość z nich kończy się po chwili a po dwóch chwilach już nie pamiętamy o tym że były. Tym razem jednak było o wiele gorzej. Nawet nie pamiętam od czego się zaczęło, pewnie o jakiś drobiazg jak to zwykle bywa w takich chwilach. Natomiast doskonale pamiętam zakończenie całej tej kłótni – po prawie pół godzinnej kłótni na wszelkie możliwe tematy (kłóciliśmy się chyba już o wszystko) oboje trzasnęliśmy innymi drzwiami zamykając się w osobnych pokojach. Jednak na tym nie koniec! Poziom złości osiągnął taki poziom, że musiałem coś z nim zrobić – stwierdziłem że pójdę na spacer aby rozładować go w jakiś bardziej sensowny sposób niż kolejna wymiana zdań. Wyszedłem.
Spacer zajął mi sporo czasu, wróciłem dopiero jak rozładowałem wszystkie negatywne emocje. Ale i tak spodziewałem się, że jakoś trzeba rozwiązać powstałe problemy i złość panującą dziś między nami. Wróciłem, choć z niechęcią. Wiedziałem, że problem należy jakoś rozwiązać, a to zazwyczaj nie jest przyjemne. Nie spodziewałem się przyjaznej atmosfery między nami. Trochę ze zwieszoną głową wszedłem do domu. Zdejmując kurtkę usłyszałem kroki Moniki w… szpilkach. Po domu z reguły nie chodzi w takim obuwiu, a i pogoda za oknem nie zachęcała aby wyjść w nim na zewnątrz. Przez dwie, trzy sekundy rozważałem o co chodzi, ale zaraz miałem się tego dowiedzieć, gdyż jej kroki zmierzały w moją stronę…
Gdy wyszła z pokoju to zdębiałem… Była ubrana wyłącznie w gorset, pończochy i szpilki. Wszystko w kolorze czarnym. Całości dopełniał brak stringów… Stanęła opierając się o drzwi w wyzywający sposób. “Masz ochotę na szybki numerek?” – zapytała. Szok spowodowany tym widokiem, oraz resztki złości nałożyły się na to że jak ostatni głupek odpowiedziałem: “Nie mam teraz ochoty na seks – nie mam nastroju”. Faktycznie – nie miałem nastroju, ale nie zmienia to faktu, że zachowałem się jak skończony palant. Przecież moja żona chciała rozładować negatywne napięcie panujące między nami przez seks. Zamiast kłócić się i roztrząsać kto miał racje mogliśmy się kochać, uprawiając szalony seks w afekcie. Nie przyszło mi wtedy do głowy, że moja żona specjalnie się ubrała na tę okoliczność i moja odmowa to będzie dla niej cios, policzek i obelga. Będzie to znaczyło że moja złość, moje ego są większe niż jej seksapil i zdolność zachęty mnie do seksu. To naprawdę było głupie, ale zadziałałem obronnie, tak po prostu coś podpowiedziało mi w głowie (pewnie właśnie złość i moje ego). Monice zrobiło się przykro – zamknęła się w pokoju. Dopiero po chwili zrozumiałem jak bardzo ją zraniłem… Pogodziliśmy się, ale już nikt nie miał ochoty na seks.
Panowie – nigdy nie odmawiajcie kobiecie seksu jeśli się dla Was szczególnie seksownie ubrała, lub rozebrała. No cóż – może innym razem doświadczymy seksu po kłótni. Ale w sumie wcale nie mam na to ochoty. Tzn. na kłótnie. Bo na seks będę miał ochotę. Na pewno!
Jakie są Wasze doświadczenia jeśli chodzi o seks po kłótni?
Wszystko zależy od przedmiotu kłótni i od jej przebiegu. Kiedyś pokłóciliśmy się i taki stan napięcia trwał chyba 2 tygodnie, zamiast się pogodzić to my sie tylko na siebie nawzajem wkurzalismy, napięcie rosło. Skończyło się powiedzmy „poważną rozmową” czyt. awanturą zakończoną porozumieniem. Po tym seks był super, bo w końcu można było odczuć coś pozytywnego od partnera, jednocześnie dać mu od siebie trochę czułości. Po takich 2 tygodniach ciszy, napięcia, samotności chwila z ukochanym to super uczucie. Błogo psychicznie i porządny relaks fizycznie. Polecam. Ale do tanga trzeba dwojga. Jak nie miałeś nastroju to chyba lepiej się nie zmuszać.
No nieźle. Kłótnie z reguły nie są przyjemne. Sama często wyobrażam sobie, że po kłótni próbuję zachęcić faceta do kochania się, ale jakoś nie brałam pod uwagę, że mógłby mi odmówić. Cóż, przynajmniej wyciągnąłeś wiele z tej ‚lekcji’. :D
Pozdrawiam.
Hehe, ja się już nauczyłam, że seks po kłótni jest fatalny. Nie rozwiązuje problemu… lub raczej rozwiązuje, ale na krótko. Szybki, mocny numerek dla wyładowania, niby razem a każdy gra na „swoje” konto. Męczące.
Seks na pogodzenie, czyli już po oczyszczeniu atmosfery-bardzo chętnie.
hej, przeczytałam jeszcze raz Twój wpis. Piszesz „seks po kłótni”. Ale u was kłótnia się przecież nie skończyła – trzasnęliście drzwiami wkurzeni, czyli nadal byliście skłóceni. To byłby seks „w trakcie” kłótni, a nie „po” kłótni – a to duża różnica. Rozumiem Twój żal, bo M wyglądała obiecująco, ale to trochę niepoważne by w trakcie kłótni (poważnej sprawy) ściągać gacie i proponować seks. Co innego gdy sprawa jest błaha, np. winna jestem ja (czepiałam się głupot i byłam jędzowata), w końcu On się wścieka, opieprza mnie i wychodzi. Ja (rozumiejąc że przesadzałam) w ramach „robienia zgody” witam go w gorsecie… Ale poważnych spraw, zranionych uczuć nie załatwi się gołym tyłkiem i gorsetem. :-( zgadzam się z Essą – na pogodzenie jest fajniej niż w trakcie. nie masz czego żałować.
Kłótnie nigdy dobrze nie wpływają na związek ale dobry seks w ramach zgody, to naprawdę piękne chwile :-)
kiedy nowa notka??
Odmowa jest najgorsza, ale powiedzmy sobie szczerze.. To Panie częściej odmawiają Panom. Więc czemu potem takie zdziwienie, że mężczyzna też może nie chcieć. Po kłótni seks smakuje jak po bardzo intensywnym treningu fizycznym. Mimo zmęczenia i nagromadzenia emocji, sił nie ubywa a przybywa. Lubię seks po kłótni, chociaż same kłótnie nie bardzo. Teraz nie mam się z kim kłócić.
seks po kłótni?…. najczęściej nie mam na niego ochoty…. czuję się głupio, bo to wygląda, jakbym przepraszała…. nie lubię przepraszać…
ale to On najczęściej próbuje…. i wtedy… jest niesamowicie… rozładowujemy swoje negatywne emocje…. może czasami też pokazując swoją dominację nad partnerem… w stylu…. ja Ci pokażę….ale to jest niesamowite,,,,
kiedyś zraniłam swojego faceta, mówiąc podczas kłótni, że jeśli czegoś tam nie zrobi, to nie dam mu się nawet dotknąć… zabolało go to, a ja zrozumiałam, że mój szantaż był paskudny. nie popełniajcie tego błędu czytelniczki bloga!
ps. czekam na nowości!
Ja… Ja nie doświadczyłam seksu po kłótni, generalnie to wyobrażam sobie., jak Twojeh żonie musiało być przykro… :( btw. Bardzo mi się podobają Twoje relacje. :) mam nadzieję, że mój facet z wiekiem nabierze trochę doświadczenia i chociaż w połowiemnie zadowoli tak jak Ty zadowalasz swoją żonę. Pozdrawiam.
Dzięki za opinie… W sumie nie zdawałem sobie sprawy z niektórych Waszych spostrzeżeń.
Aga – masz rację, to nie całkiem był seks po kłótni… Po prostu wymianę zdań już zakończyliśmy, dlatego tak to traktowałem. Kwestia nomenklatury :)
Klara – dzięki, za słowa o tym, że facet tez ma prawo odmówić seksu .
Ech… oby jak najmniej kłótni a jak najwięcej seksu :)
Odmawianie seksu – nigdy! Niestety po dość nieczęsto zdarzających się kłótniach żadne z nas nie ma ochoty na seks. Co innego już po pogodzeniu się…
Po kłótni, albo cichym dniu to już nie jest sex tylko ostre rżnięcie… w moim przypadku. Moja żona zachowuje się wtedy jak dziwka, co bardzo mi się podoba.
I kolejny swietny wpis:) Panowie – nigdy nie odmawiajcie kobiecie seksu – swietne slowa:)