Po grecku – cz.1

No i doczekaliście się! Od wiele dni, tygodni i miesięcy wszyscy chcieli przeczytać opis jak się kochamy analnie. W końcu znalazłem czas, aby napisać jak to było. Ale najpierw małe wprowadzenie. Chce abyście wiedzieli, co o tym myślałem i jakie było nasze podejście do tego typu miłości.

Jak wiadomo seks analny to jedna z bardziej kontrowersyjnych form zbliżenia. Moim zdaniem jest to niesamowicie intymna (bodajże najbardziej intymne z możliwych) forma penetracji i wymaga od partnerów czegoś więcej niż tylko przyjemności. Wymaga zaufania, ciepła zrozumienia i… miłości. Moim zdaniem, aby w ogóle myśleć o seksie greckim muszą go akceptować obie strony. Jak wiadomo , temat jest postrzegany różnie. Jest on marzeniem i fantazja sporej grupy facetów i odrażającym świństwem w oczach wielu kobiet. I jest to zrozumiale!
Uważam, że, aby moc szczęśliwie eksperymentować po grecku, MUSI być pełna akceptacja ze strony kobiety. Kiedyś pisałem na temat zrozumienia swoich potrzeb i nienaleganiu na partnera celem wymuszenia swych potrzeb. Na bazie tych przemyśleń tym bardziej nie dopuszczałem myśli aby proponować seks analny mojej żonie, nie będąc pewien czy ona go akceptuje. Ale po kolei…

Od dawien dawna, zdarzało nam się czasami porozmawiać o seksie analnym. Oboje byliśmy zgodni – boimy się tego w pewnym stopniu, z drugiej strony jesteśmy tego ciekawi i chcemy tego spróbować…. Kiedyś! Zawsze się kończyło, że kiedyś spróbujemy i zawsze wspominaliśmy, że każde z nas ma jakieś obawy z tym związane.
No tak czekaliśmy. Ja nie naciskałem, chciałem mieć pewność ze Ona jest tego pewna, że także tego chce! Poza tym uważałem, ze możemy tego spróbować jak tradycyjny seks zacznie nam się nudzić, jak będziemy potrzebować urozmaicenia – pieprzyku w łóżku. I w sumie wcale mi się nie spieszyło. Oczywiście seks od tyłu był moja fantazja i marzyłem o nim. Marzyłem, ale także się obawiałem. Tym bardziej, że czasem przeglądając sieć można się natknąć na opisy komplikacji zdrowotnych kobiety po takim seksie. Podsumowując, doszedłem do wniosku – że jak przyjdzie czas, nastanie stosowna chwila, że oboje będziemy gotowi to zrobimy to.
Nie sądziłem tylko, że nastanie to tak niespodziewanie… ale o tym w następnym odcinku. Zapraszam!

One thought on “Po grecku – cz.1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


− 1 = sześć