15.45, czyli wizyta przyjaciół

To była niedziela. Mały już trochę podrósł a my ogarnęliśmy się na tyle, aby móc przyjmować gości, którzy jakby hurtem zaczęli do nas przychodzić z gratulacjami dot. narodzin dziecka. Tamtego dnia mieli nad odwiedzić nasi przyjaciele, też z maluszkiem, choć trochę większym od naszego. Byli zaproszeni na 16.
Około 15.40 Monika zaczęła się przebierać, jak to określiła, ze stroju “mamy” na strój “bardziej ludzki”, tj. zmieniła dres na sukienkę i szpilki. Rzadko ją ostatnio widywałem tak ubraną, więc od razu odezwały się we mnie męskie instynkty. Podszedłem od tyłu i przytuliłem ją, chwytając piersi w dłonie. Delikatnie przesuwałem nimi w dół, czując jak cienki i śliski materiał prześlizguje się między moją ręką a jej ciałem… Po chwili wsunąłem rękę w jej majtki, a potem jeszcze dalej. Monika nie oponowała – spojrzała tylko czy Mały śpi. Na szczęście spał. Potem spojrzała na zegarek – była 15.45. “Mamy około 10 minut, zanim oni przyjdą” – powiedziała. Czasu było niewiele, ale postanowiliśmy spróbować. Dodawało to tylko dodatkowej pikanterii, której ostatnio bardzo nam brakowało. Dziecko w sypialni mocno jednak wpływa na rutynę w łóżku i trzeba coś urozmaicić, najlepiej jakimś spontanicznym seksem.
Monika pochyliła się, opierając o łóżko – ja tylko podniosłem jej sukienkę i zsunąłem majtki. Nawet nie zdejmowałem spodni, tylko wyjąłem penisa. Byliśmy mocno podnieceni. Taki seks właśni lubimy najbardziej – nieplanowany, spontaniczny a ostatnio bardzo nam tego brakuje. Zarówno Monika jak i ja byliśmy wilgotni i gotowi od razu. Chwyciłem ją w biodrach i wszedłem od tyłu. Monika jęknęła gdy byłem w połowie. Zwolniłem, bo zrobiła się dziwnie ciasno. Wycofałem się lekko i zacząłem rytmicznie poruszać biodrami. Monika wzdychała coraz głośniej, zupełnie inaczej jak podczas naszych nocnych, “cichych” numerków ostatnimi czasy. Jeszcze bardziej się podnieciłem. Odruchowo spojrzałem na zegarek – 15.55, cholera – została mało czasu. Monika chyba też o tym pomyślała, bo powiedziała że Oni zaraz przyjdą. Przyspieszyłem. Jeszcze kilka chwil, jeszcze kilka ruchów i zacząłem czuć, że kulminacja zaczyna się zbliżać. Monika położyła sobie dłoń na łechtaczce i i zaczęła sobie pomagać. Przyspieszyłem, czując że zaraz wytrysnę. Monika była głośno i widziałem jak intensywnie pociera sobie łechtaczkę,  doszła kilka chwil później, chyba bardziej od własnej ręki niż mojego penisa. Jednak i tak była bardzo zadowolona, jej też podobał się bardziej taki seks niż ten nocny.
O 16.05 przyszli nasi przyjaciele.  Mam nadzieję, że nie wyglądaliśmy jakbyśmy kilka chwil wcześniej uprawiali seks…
Też lubicie taki seks z odrobiną szaleństwa, gdy otwieracie drzwi z wypiekami na twarzy i spermą na bieliźnie?

9 thoughts on “15.45, czyli wizyta przyjaciół

  1. hmmm…jednak dużo się zmieniło po porodzie i nie chodzi mi o sam seks, ale sposób Twojego pisania. Niestety oceniam tę zmianę na gorszą. Może dla tego, ze samo zbliżenie było ot takie nijakie – po prostu seks jaki każdy zalicza raz na jakiś czas, może przyczyna leży w zbyt małej ilości zbliżeń i wydaje się Tobie, że to opowiadanie jest dobre, a jest kichą. Wcześniej czytałam Twoje opowiadania z wypiekami na twarzy kilka pomysłów wniosłam do naszej sypialni, ale teraz jestem rozczarowana tym blogiem. Mam nadzieję ze to chwilowa zmiana i jeszcze wrócisz/wrócicie do płomiennych, pomysłowych zbliżeń na chwilę obecną nie mam tu po co zagladać więcej dzieje się u mnie.

  2. @dorota – przykro mi że Cię rozczarowałem…
    Mając małe dziecko niestety nie mam czasu pisać tak jak kiedyś, choć bardzo bym chciał. Sam seks też jest inny – niestety mając małego szkraba, który przez większość cześć doby wymaga Twojej atencji nie mamy siły na zbyt wyszukany seks.
    Na tym blogu zawsze pisałem o moim PRAWDZIWYM życiu erotycznym – więc co mam teraz wymyślać? TWorzyć niesamowite opowiadania, byleby tylko zainteresować ludzi? To bez sensu. Ludzie czytają mój blog bo jest prawdziwy. Zdaję sobie oczywiście sprawę, co chcielibyście czytać i takie opowiadania z pewnością też się pojawią, ale na tą chwilę nie mam czasu ich pisać – mam ważniejsze sprawy :)

    1. Rzeczywiście zmienił się blog po porodzie. Ale na 100 % wszystko wróci do normy gdy tylko maluch podrośnie i zamieszka w swoim pokoju. Wiem bo tak samo było u mnie :D Jesteś szczery i prawdziwy w tym co piszesz Adminie. Właśnie gdybyś wymyślał teraz niesamowite opowieści z sypialni to straciłbyś na wiarygodności bo my Rodzice doskonale wiemy jak wygląda seks w pierwszych miesiącach po narodzinach dziecka. Jeszcze się doczekamy tych ekscytujących opowiadań !!!!
      Cierpliwości ;) Najważniejsze, że nie zrezygnowaliście ze współżycia na czas pobytu malucha w Waszej sypialni i nawet te 10 minut spontanicznego seksu zaznaliście :D Pozdrowienia

  3. Tak – jest inaczej i piszesz inaczej, ale PRAWDZIWIE. Mnie wciąż najbardziej pociąga, że kochasz się z kobietą, którą kochasz! I taki spontaniczny seks, chwilę przed przyjściem gości – super, że potraficie tak i oboje chcecie tak. Bycie dobrym ojcem i dobrym mężem; dobrą matką i dobrą żoną jednocześnie jest cholernie trudne, a Wy to jakoś ogarniacie (nawet, jeśli nie bez przeszkód) i jeszcze uraczycie nas czasem opisem szybkiego, spontanicznego seksu!

    Pozdrawiam!

  4. Czytając Twój tekst, przypomniała mi się podobna sytuacja:) Na samą myśl się uśmiecham:) Taki spontaniczny, szybki seks to coś fajnego, a i przy okazji wypróbowaliśmy wytrzymałość stołu na przyszłość.

  5. A mnie tam się bardzo podoba ;) to zrozumie tylko ktoś kto ma dzieci. Czasem po prostu nie ma czasu na seks i takie momenty na stole czy krześle są bardzo, ale to bardzo potrzebne.

  6. Mam 49 lat. I wiecie co wam powiem? Mamy 17to latków. Gorzej jak z noworodkami . Bo te słodkie maleństwa nie wejdą do pokoju. Nie zapłacą zza drzwi. Tylko puka ja kulturalnie i zaglądają pytając NIE SPICIE?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


8 × siedem =