Jak zapewne pamiętacie – po reaktywacji bloga wiele pisałem o przemianach jakie zaszły w nas, choć głównie w mojej żonie i dotyczyły seksu. A raczej naszej seksualności, pragnień i ich realizacji. Jak wtedy podkreślałem, zmiany te powstały mniej więcej gdy żona skończyła 30 lat. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień, ale miało charakter długofalowy.
Kilka z moich poprzednich opowiadań dotyczyły właśnie tych zmian, najpierw były to ostre słówka w sypialni, potem (choć nie było to jakoś planowane a raczej zupełnie spontaniczne) seks w plenerach. Tym razem napiszę trochę o orgazmach jakie moja żona przeżywa, a w sumie o łatwości z jaką do nich dochodzi.Z pewnością nasz seks się zmienił – przestaliśmy być pruderyjni, trochę łatwiej (choc nadal nie łatwo) przychodzą nam rozmowy o własnych pragnieniach i fantazjach a przede wszystkich przestaliśmy się ograniczać w seksie. Z orgazmami, które miewa moja żona bywa różnie, jak to u kobiety. W sumie Monika nigdy nie miała jakiś problemów z przeżywaniem rozkoszy. Oczywiście – nie zawsze miewała orgazm: czasem go miała, czasem miała dwa, a czasami wcale. Wydaje mi się to normalne, Ona równiez tak uważa. Więc w perspektywie kobiet, które mają permanentne problemy ze spełnieniem w sypialni, wydaje mi się że Monika jest szczęściarą. Ostatnio, mniej więcej od jakiś dwóch lat stan ten jeszcze się poleprzył. Monika w jakis magiczny sposób nauczyła się łatwiej osiągać orgazm. Nie wiem co jest tego przyczyną – zapewne samodoskonalenie, większe doświadczenie, oraz jakaś taka seksualna świadomość swojego ciała. I swoich potrzeb, zapewne. Nie, nie oznacza to że zawsze ma orgazm, ani nie oznacza że zawsze ma 15 orgazmów. Nadal wszystko zależy od naszego nastawienia i zaangażowania w łóżku. Nadal, jeśli brakuje czasu, gry wstępnej lub podniecenie nie jest wystarczające – orgazmu wcale nie musi być. Natomiast jeśli wszystkie te elementy są, to Monika potrafi osiągnąć kilka orgazmów naraz, jeden po drugim. Szybciej i łatwiej dochodzi do orgazmu, no i wreszcie udało jej się osiągnąć orgazm pochwowy (ale o tym innym razem). Orgazmy wielokrotne najczęściej osiąga podczas stymulacji palcem lub językiem. Przy odrobinie szczęścia potrafię jej dostarczyć 3 lub czasem i 4 orgazmy zanim jeszcze wejdę w nią członkiem. Natomiast podczas samej stymulacji penisem (gdy wcześniej nie miała orgazmu spowodowanego palcami lub językiem) też jest jej łatwiej osiągać rozkosz, jednak już nie tyle razy co ustami lub palcem. Zazwyczaj jednak wygląda to tak, że podczas gry wstępnej Monika ma przyjemność 1 lub 2 razy (ale zdarza się, że i więcej razy) a potem podczas seksu własciwego kolejny raz lub dwa. Oczywiście nie ma na to żadnej reguły – czasem jest tak, że ma wiele orgazmów, które dostarczam jej ustami, z jednoczesną pomocą palca a potem nie jest już w stanie dojść podczas tradycyjnego seksu. Najlepiej jest oczywiście wtedy, gdy udaje mi się ją doprowadzić kilka razy pod rząd ustami i językiem a potem jeszcze kilka razy za pomocą penisa. Nie zawsze jednak tak bywa…
Aby nie było tak kolorowo – muszą być też jakieś minusy tej sytuacji. Monika twierdzi, że każdy kolejny orgazm jest o wiele słabszy od poprzedniego, stąd czasami woli abym nie dostarczał jej rozkoszy kilkukrotnie ustami, ale po pierwszej minetce skupił się na seksie właściwym, gdyż wtedy ten drugi orgazm będzie jeszcze na tyle silny by dostarczyć jej odpowiedniej dawki przyjemności. Bo jak sama twierdzi – rozkosz spowodowana penisem to zupełnie inna przyjemność niż językiem lub ustami… Jednak zazwyczaj nie potrafię się powstrzymać będąc między jej nogami. Tuż po pierwszym orgaźmie, gdy żona nalega bym zaczął się z nią kochać – nie potrafię przestać jej lizać, wiedząc, że wystarczy tylko kilka ruchów by znów miała orgazm. A potem następny… Po trzecim zazwyczaj przestaje nad sobą panować już zupełnie, jest cała mokra i wycieńczona – cudowny widok i fantastyczne uczucie. Dlatego nie potrafię przestać!
Szkoda tylko, że faceci nie mogą mieć takich wielokrotnych orgazmów.
Wszystkie te zmiany po 30-stce coraz bardziej mnie zaskakują – oczywiście pozytywnie. Czasem, w krótkiej perspektywie czasu nawet ich nie zauważam, ale zastanawiając się w szerszym spektrum naszego seksu, widzę jak to wszystko się zmienia. W następnych wpisach możecie liczyć na kilka historii z wielokrotnymi orgazmami. Jednak bez przesady – nie będę Was tym zamęczał, bo i tak spodziewam się ataku malkontentów, którzy powiedzą że to jest niemożliwe…
ja też czuję jak moje hormony szaleją, a właśnie jestem przed 30. ciągle mam ochotę na seks, co raz bardziej szalony seks. a orgazmy są coraz lepsze i jest ich co raz więcej. czasem kilka w ciągu nocy. napisz jak to było z orgazmem pochwowym, bo jeszcze takiego nie miałam. mam nadzieję że to jeszcze przede mną. pozdrowienia dla autora :) gratuluję super bloga i udanego pożycia.
Wiem o czym mówisz też to lubie :)
także gratuluję! jeszcze niewprawieni w seksualne realia świata mogą się tu dowiedzieć interesujących rzeczy. super.
Czy macie albo planujecie dzieci?
Nie mamy, ale planujemy mieć :)
starania macie tak intensywne, że to tylko kwestia czasu :)
kiedy wpis?
wiem, wiem… obijam się ostatnio :) Niestety mam kilka dużych spraw na głowie, więc będzie opóźnienie. Powiedzmy, że za kilka dni POWINIEN być wpis.
pozdrawiam,
zarobiony Tomek
orgazm wielokrotny w dużym stopniu zależy od faceta i jego zaangażowania :)
Teraz czekam na 30-stkę :)
ucałuj żonę Tomek ;)
Tylko raz w życiu zdarzyło się póki co mojemu mężczyźnie osiągnąć orgazm dwa razy podczas jednego stosunku, więc chyba jest to możliwe aczkolwiek fizjologicznie nie mam pojęcia jakim cudem do tego doszło, ale doszło i dało mnóstwo satysfakcji obojgu :) – musi być w takim razie gdzieś w naturze na to recepta :)
Osiąganie wielokrotnych orgazmów zaczełam doznawać dopiero niedawno. Stało się to po tym jak zaczęliśmy próbować różne ciekawe pozycje seksualne – odkryłam seks na nowo! To jest niesamowite jak pozycja w seksie może wpłynąć na stymulację. Teraz podczas godzinnego seksu mogę osiągnąć 2-3 orgazmy!
zabezpieczacie się jakos ?