Lasy, łąki i samochód… czyli seks w plenerze cz. 3 – droga powrotna

Po dwóch dniach spędzonych u rodziny, nie bez zadowolenia wracaliśmy już do domu. Zawsze bardzo lubiłem mojego kuzyna, ale od czasu gdy jest żonaty stał się (pod wpływem swojej żony) pedantem i zupełnie nudnym człowiekiem. Te dwa dni były dla nas męką – nasi gospodarze zaplanowali nam wszystko co do minuty. Na każdy dzień był plan zwiedzania który “musieliśmy” zrealizować. Zero spontaniczności i zabawy. W ich domu też czuliśmy się nieswojo, gdyż wszystko było tak idealnie doskonałe, że baliśmy się nawet czegokolwiek dotknąć by nie zostawić odcisków palców, które Pani domu nie omieszkała często po nas usuwać. W takich okolicznościach moja żona absolutnie nie miała ochoty na seks, gdyż obawiała się jak będzie to odebrane przez gospodarzy. Rozumiem, że uprawianie seksu w nieswoim domu to inna bajka – nie można sobie pozwolić na głośny seks, jęki czy inne odgłosy naszych ciał, ale robiliśmy to u innych naszych znajomych i zawsze staraliśmy się kontrolować swoje reakcje i odgłosy, podobnie jak inne pary które czasami nocowały u nas. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy (co tu ukrywać) uprawiają czasem seks. Tu jednak było inaczej – nie wiem co by zrobiła Agnieszka (czyli żona mojego kuzyna) widząc plamę na prześcieradle od mojej spermy. Więc rozumiałem sytuację i w sumie zgadzałem się z Moniką, że w tym domu lepiej sobie darować miłosne igraszki. Ale spragniony seksu byłem! Continue reading „Lasy, łąki i samochód… czyli seks w plenerze cz. 3 – droga powrotna”

Lasy, łąki i samochód… czyli seks w plenerze cz. 2 – leśny parking

Z domu wyjechaliśmy bardzo wcześnie rano, gdyż przed nami była daleka droga. Było jeszcze ciemno gdy wyjeżdzaliśmy z naszego miasta. Za szybą delikatnie kropił deszcz – fatalna pogoda w perspektywie prowadzenia auta przez pół Polski, ale nie ma innego wyjścia – umówiliśmy się z moim kuzynem i jego żoną, więc trzeba jechać. Kierunek – południe Polski, czyli góry i to była jedyna pocieszająca informacja. Zawsze dobrze się nastrajam jadąc w góry. Piękne widoki, czyste powietrze, cisza i spokój – dobrze na mnie działają. Trochę szkoda mi było, że jedziemy tam tylko na dwa dni, ale takie zaproszenie otrzymaliśmy, więc nie było innego wyjścia.
Monika wyciągnęła jakiś sweter ze swojej torby i zawinęła się w niego, co oznaczało mniej więcej tyle, że zaraz zaśnie a ja nie będę miał nawet z kim porozmawiać, ale na jej miejscu zrobiłbym dokładnie to samo. Po około godzinie zaczęło robić się jasno, wstawał nowy dzień, deszcz przestał padać natomiast coraz mocniej świeciło słońce. Zapowiadała się całkiem ładna pogoda. Monika wciąż spała. Continue reading „Lasy, łąki i samochód… czyli seks w plenerze cz. 2 – leśny parking”