Jesienny wyjazd cz.1

Był ciepły jesienny wieczór, byliśmy na zasłużonym wyjeździe niby wakacyjnym, choć ja bym go nazwał raczej urlopowym, bo w końcu był już wrzesień, a jak wiadomo ten miesiąc nie jest kojarzony z wakacjami. Tak czy siak byliśmy poza domem i wyjazd miał być wypoczynkowy. Jak to jest z małym dzieckiem – zapewne wiecie, lub sobie wyobrażacie: raczej ciężka praca zamiast relaksu. Ale i tak było fajnie: byliśmy razem, no i poza domem. “Młody” już spał w drugim pokoju.
Siedziałem na łóżku (raczej kanapie), a Monika klęczała między moimi kolanami, rozsuwając właśnie rozporek. Wyjęła go wolno, bawiąc się nim palcami. Patrzyła mi w oczy i z dzikim wzrokiem szeptała, że ma ochotę obciągnąć go do końca, robiąc mi najlepszego loda na świecie.
Oparłem się wygodnie, zgodnie z jej sugestią i zamknąłem oczy relaksując się całkowicie. Czułem jej ręce delikatnie krążące po moich biodrach, leniwie zbliżające się do pachwin, potem powoli, małymi kroczkami dwóch palców kroczącymi po penisie, by zacisnąć się delikatnie w połowie penisa, lub w okolicy główki. Czekałem w skupieniu aż poczuje jej język. Nie spieszyła się, bo jak twierdziła, jej język ma kilka fantazji które chciałby dziś spełnić. Brzmiało zachęcająco – czekałem. Wilgoć jej ust poczułem na brzuchu. Powoli całowała mnie, znacząc wilgocią ślad zmierzający w dół. Nie spieszyła się, raz po raz szeptając jak pragnie poczuć mojego penisa w ustach. I choć naprawdę tego chciała, gdy zbliżyła się do niego, zaczęła znów całować mnie od brzucha w dół, tym razem z drugiej strony. Napięcie rosło, a ja także coraz bardziej pragnąłem poczuć wilgoć jej ust na moim członku. On sam pulsował gdy jej usta zbliżały się do niego. Otwarłem oczy, spoglądając w dół, prowokując by wzięła go wreszcie do ust. Uśmiechnęła się tylko i przytuliła się twarzą do niego. Penis co kilka chwil napinał się bardziej, drażniąc jej policzek. Moniki ręce rozwarły się, palce u dłoni rozsunęły i położyła je po obu stronach penisa a potem delikatnie objęła go u nasady. Zamknąłem oczy czując przyjemność która zaciskała się wokół mojej napiętej męskości. Następne co poczułem to jej język który swoją wilgocią przylgnął do mnie na samym dole członka, a potem powoli zaczął sunąć w górę. Jęknąłem chyba, gdy był w okolicach główki. Jej ręce rozsunęły się napinając moją skórę, obciągając jeszcze bardziej napletek i powodując kilka gwałtownych skurczy penisa, po których znów poczułem język który znów podążał od dołu członka ku górze. Drżałem z niecierpliwości w oczekiwaniu gdy dotrze wyżej, czując narastające napięcie, niecierpliwość i rozkosz. Jęknąłem, napinając się cały, gdy dotarła do bardziej czułych miejsc na penisie. Moje ręce zacisnęły się na kanapie, szukając czegoś co mogłoby by pozwolić zdusić szarpiącą całym ciałem rządzę, pragnącą wytrysnąć z głośnym krzykiem. Nie, nie… jeszcze nie byłem gotowy do wytrysku, ale trudno było zapanować nad własnymi reakcjami. Jej język powoli lizał penisa, teraz już nie tylko z tyłu, ale z każdej innej strony. Jej rozczapierzone ręce nadal napinały skórę podbrzusza, obok mojego penisa. Głośno oddychałem, wzdychając za każdym razem gdy jej język sprawiał mi rozkosz. Gdy penis był już cały wilgotny wzięła go na kilka chwil do ręki, wykonując kilka gwałtownych ruchów a potem pochyliła się nad nim. Znów zamknąłem oczy delektując się uczuciem gdy tonąłem w jej ustach. Najpierw wzięła go płytko do ust, poczułem jak zaciskają się tuż po główką. Po chwili wzięła go głębiej, potem jeszcze głębiej… i jeszcze. Possała, podrażniła językiem. Po chwili powtórzyła to, a potem znowu. Przyspieszała, ale nie mocno. Rękami przyciskała mnie do łóżka bo momentami trudno mi było zapanować nad reakcjami własnego ciała. Raz gdy wyjęła go z ust, zapytała czułym szeptem “Jak ci się podoba, kochanie? Nie wyszłam z wprawy?”, co miało być kontynuacją naszej porannej rozmowy, że zbyt rzadko mamy czas aby się kochać i jak tak dalej pójdzie to wyjdziemy z wprawy… Nie miałem sił aby odpowiadać, ale wiedziałem, że mowa mojego ciała oraz spojrzenia jej wystarczyły. Przyspieszyła, zmieniając technikę. Wzięła go do ust i zaczęła poruszać głową coraz szybciej. Mhmmmmm… Znów zamknąłem oczy, delektując się tym uczuciem. Jej usta robiły cuda z penisem i w żadnym razie nie wyszła z wprawy. Gdy byłem już maksymalnie podniecony przestała mnie pieścić, zdjęła bluzkę, a po chwili stanik. Objęła swoje piersi rękami i wzięła mojego członka między piersi. Miękkość jej piersi otuliła mnie i korzystając z mojej wilgoci, oraz śliny będącej na nim, pozwalała pieścić mnie przyjemnie. Ci którzy czytają mojego bloga regularnie, wiedzą jak bardzo lubię seks hiszpański. Niestety Monika szybko przerwała, zdjęła majtki i usiadła na mnie. Śliski penis z łatwością wszedł w jej śliską pochwę. Pocałowała mnie i opadła pozwalając być w niej całą długością penisa. Jęknęła, gdy cały byłem już w niej. Zaczęła kąsać moje usta, czule pieszcząc ręką mój policzek. Z kolei ja rękami objąłem jej piersi. Jej biodra delikatnie poruszały się, powodując delikatne wsuwanie i wysuwanie penisa. Było delikatnie, czule i intymnie. Nigdzie się nie spieszyliśmy. Nareszcie mieliśmy czas i możliwość by zrobić to bez pośpiechu. Lubie gdy jej usta i język całują i kąsają mnie tak zaczepnie, erotycznie. Gdy przygryza moje wargi, a po chwili przesuwa po nich językiem, lub wsuwa do moich ust język, by podrażnić mój język lub podniebienie. Lubie być czasami pasywny podczas pocałunków, bo to skłania ją do większej aktywności. Ja natomiast mogę się skupić np. na pieszczeniu jej piersi rękami. Monika delikatnie przyspieszała, ale nie doprowadzała do typowej aktywności bioder podczas „normalnego” seksu w pozycji na jeźdźca. Raczej tylko się bujała, mrucząc cicho. A ja właśnie potrzebowałem już ostrzej! Zsunąłem się trochę, by być bardziej w pozycji leżącej niż siedzącej, co spowodowało, że nasze twarze odsunęły się od siebie. Co prawda Monika w pierwszej chwili się pochyliła by jeszcze raz mnie pocałować, ale po chwili powróciła do pozycji klasycznego jeźdźca. Moje ręce pieściły jej biust, a w zasadzie zaciskały się na nim. Monika lubi jak go ściskam, gdy jest podniecona. Jej biodra od razu zrozumiały moje intencje, powodując jej bardziej energiczne ruchy. Jej ciało podnosiło się i opadało na mnie. Jej odgłosy stawały się coraz głośne a brodawki stwardniały. Monika przyspieszyła i zaczęła rytmicznie poruszać się, skupiając się już tylko na czerpaniu i dawaniu przyjemności. Jej włosy opadały na biust przeszkadzając mi trochę w pieszczeniu biustu. Jej biodra mocno pracowały na to aby jej kobiecość była systematycznie drażniona wsuwającym i wysuwającym penisem. Nie zwalniała, ani na chwilę nie tracąc tempa. Po chwili pochyliła się lekko, przez co zazwyczaj osiąga stymulację odpowiednich części pochwy, które już szybko doprowadzają ją do orgazmu. W pokoju zrobiło się głośno, a ona bez skrępowania nie zamierzała na tym poprzestać. Po chwili jeszcze głośniej oznajmiła wszystkim wakacyjnym sąsiadom w jaki sposób przeżywa orgazm. Jej uśmiech który pojawia się na jej twarzy, tuż po orgazmie jest najlepszym potwierdzeniem przyjemności, która właśnie osiągnęła. Po chwili opadła, kładąc się na mnie. Chciała chyba odpocząć, bo nie kontynuowała pomimo, że ja jeszcze nie skończyłem. Przekulnąłem się, tak by być do góry. Wszedłem w nią w pozycji misjonarskiej, ale po chwili zmodyfikowałem ją zakładając sobie jej nogi na moje ramiona. Naparłem mocno, wchodząc w nią do końca. Jęknęła czując mnie o wiele głębiej niż przed chwilą. Teraz moje biodra nadawały tempo. Jej jęki prawdopodobnie znów dotarły do sąsiadów. Teraz i ja zacząłem dochodzić. Postanowiłem, że jeśli ona dojdzie przede mną to chciałbym finiszować w jej ustach. Zwolniłem trochę, dając sobie szansę na odsunięcie w czasie momentu orgazmu, niestety to spowolniło także doznania mojej żony. Po chwili wykonałem kilka gwałtownych ruchów, Monika znów zaczęła dochodzić. Ponieważ nie mogła przyciągać mnie nogami (miałem je na ramionach), chwyciła moje pośladki rękami i pomagała sobie w ten sposób. Jej paznokcie wbiły się we mnie mocno, co mnie rozkojarzyło, bo było nieprzyjemne, ale właśnie to sprawiło, że ona doszła a ja dopiero chwilę później. Jej orgazm był krótszy i bardziej cichy, choć ja przeżywałem go chyba bardziej intymnie przez to, że nasze twarze były koło siebie – jęczała wprost do mojego ucha. W kulminacyjnym momencie szepnąłem tylko „chce skończyć w Twoich ustach”, i tuż po jej orgazmie wyszedłem z niej. Wtedy ona zamruczała tylko, akceptując moja propozycję. Szybko znalazłem się przy jej ustach, które otwarły się gdy zbliżyłem do niej penisa. Wystarczyło kilka ruchów jej ręki i poczułem nadciągającą przyjemność. Jej ręką się zatrzymała gdy poczuła, że penis zaczyna drżeć. Teraz do usta i język zwiększyły aktywność. Choć nie widziałem momentu wytrysku, dokładnie widziałem jak penis napina się w spazmatycznym skurczu, by wyprężając się wyrzucić z siebie nasienie. Monika zawsze wtedy spogląda w moje oczy, zapewne obserwując w nich moja rozkosz. Nie wiem jak wtedy wyglądam, ale czuje ustępujące napięcie, które ustępuje miejsca błogości. Po pierwszym spazmie nadszedł drugi i trzeci, każdy wyrzucając z siebie kolejne porcje spermy. Po nich były kolejne, już słabsze skurcze i już bez spermy. Monika, jak zawsze połknęła, nadal patrząc mi prosto w oczy. Głośno i szybko oddychałem. Moniki palce, coraz delikatniej zaciskały się na moim mięknącym członku. Jej usta utrzymywały go w sobie a język pieścił główkę, zlizując każdą kroplę spermy która jeszcze, z opóźnieniem mogła pojawić się na niej.
Po chwili penis wrócił do wielkości sprzed pojawienia się erekcji. Jej palce delikatnie przytrzymywały by nie wysunął się z ust a język delikatnie drażnił jego czubek. Położyłem sie obok niej, całując ja w usta. Uśmiechała się, jak zawsze gdy wie, że naprawdę było mi przyjemnie. Mocno przytuleni całowaliśmy się powoli, odpoczywając po wysiłku seksualnym jaki przed chwilą mieliśmy.
Leżąc obok niej, odpoczywając – bawiłem się jej biustem, drażniąc brodawki. Sprawiało to Monice przyjemność, ale traktowała to raczej w formie przyjemnych łaskotek, niż erotycznej pieszczoty. Jednak coraz dłużej pieszcząc jej ciało, coraz bardziej miałem ochotę na drugi numerek. Postanowiłem, więc przejść do bardziej intensywnych pieszczot i zmienić ich miejsce. Pieszczenie piersi ręką zastąpiłem przez usta, a rękę skierowałem między jej nogi. Była tam wilgotna jeszcze od seksu sprzed kilku minut. Wsunąłem w nią palec, szukając miejsc których dotyk sprawi jej przyjemność. Dopiero po chwili dopasowałem pieszczoty łechtaczki, aby sprawiały jej przyjemność. Jednak nadal nie były one takie jak bym oczekiwał. Na szczęście mieliśmy trochę czasu, bo mój penis i tak jeszcze nie był gotowy. Zsunąłem się między jej nogi i zacząłem pieścić ją językiem, jednocześnie wsuwając w nią palec. Była cała wilgotna od poprzedniego seksu, co czułem od razu na swoich policzkach i twarzy. Dopiero po chwili mój język znalazł sposób, który sprawił jej przyjemność na poziomie jaki oczekiwałem. Monika potrzebowała intensywnych doznań, gdyż jej najbardziej erogenne miejsca były po części trochę znieczulone przez poprzedni stosunek. Mój język więc intensywnie lizał jej łechtaczkę. Włożyłem w nią drugi palec i intensywnie zacząłem poruszać ręką, próbując pieścić przednią część ściany pochwy. Od razu usłyszałem charakterystyczne dźwięki, wydobywające się z ust żony. Kontynuowałem silną palcówkę oraz pieszczoty oralne. Mój penis zaczynał budzić się do życia. Gdy był już dość sztywnawy, choć jeszcze nie zupełnie – podniosłem się i skierowałem go do ust Moniki. Leżąc jednak, nie mogła w pełni się nim zająć i szybko zamieniliśmy się miejscami. Leżąc obserwowałem jak jej usta znów obejmują mojego członka. Nie był jeszcze całkiem sztywny, więc nie miała żadnego problemu by zupełnie całego włożyć go do ust i zacisnąć je u samej nasady. Ręką pieściła moje jądra, masując delikatnie. Mój penis robił się coraz twardszy, ale działo się to powoli. Monika jednak znała sposoby by to przyspieszyć – pochyliła się nad nim i wzięła go między piersi. Nie wiem dlaczego tak to na mnie działa, ale ważne że się sprawdza: szybko zrobiłem się twardy. Osiągnąwszy moją erekcję, nie kontynuowała już pieszczot, tylko odwróciła się na łóżku i wypięła się, z cichym stwierdzeniem „chce tak…”. Byłem za jej ciałem, które w pozycji „na pieska”, oczekiwało aż w nie wejdę. Gdy się zbliżyłem Monika przylgnęła twarzą do łóżka i jeszcze mocniej wypięła się, eksponując swoją kobiecość. Gdy zbliżyłem penisa do granicy jej ciała, ręką dotarła do niego i rozsuwając swoją cipkę, pomogła mu wejść. Wchodziłem powoli i tylko do połowy. W rękach trzymałem jej pośladki, kontrolując jej ciało, oraz głębokość pchnięć. Monika napierała, próbując nadziewać się coraz głębiej. Chciałem stopniować głębokość moich ruchów, ale jej zabiegi mocno to komplikowały i dość szybko poddałem się, po prostu wchodząc w nią cały. Jęknęła unosząc głowę. Chciała głęboko? Proszę bardzo – pomyślałem, i trzymając jej pośladki, mocno przyciągnąłem jej ciało do siebie, kierując z kolei moje biodra w jej stronę. Raz, dwa, trzy… Trzy razy mocno i głęboko, potem kilka razy delikatniej. I znów: Raz, dwa trzy… i potem znów delikatniej. Za każdym razem gdy trzy razy mocno wbijałem się w jej ciało, przyciągając ją do siebie czułem jak poddaje mi się całkowicie, pozwalając bym kontrolował je. Potem luzowałem mój mocny uścisk i pozwalałem jej ruszać się swobodnie. A potem znów: raz, dwa, trzy… Za każdym razem w pokoju rozbrzmiewał pierwszy, drugi i trzeci jęk. Za każdym razem drugi jęk był głośniejszy od pierwszego, a trzeci od drugiego. A potem zwolnienie moich rąk i kilka łagodniejszych ruchów, jednak Monika coraz bardziej napierała na mnie i nawet gdy nie nadziewałem silnie jej ciała na swoje, to napierała na nie mocno. Kochaliśmy się coraz ostrzej i coraz głośniej. Raz, dwa, trzy…. I znów trzy jęki, zakończone czwartym – cichszym, jęknięciem rozczarowania. Coraz częściej po trzecim jęku, szeptała rozczarowanym głosem abym nie przestawał… Postanowiłem więc, że zrobię mały odpoczynek aby zebrać siły a potem zintensyfikuję ruchy, i zamiast do trzech policzę do… Jeszcze nie wiedziałem do ilu, ale zamierzałem dać jej po prostu więcej przyjemności. Zwolniłem najpierw, a po chwili zatrzymałem się, odchylając się do tyłu i siadając na swoich stopach, jednocześnie kierując jej ciałem tak, aby wiedziała, że teraz ona sama musi się poruszać, nadziewając się na mnie. Nie było jej chyba super wygodnie, ale jej biodra całkiem żwawo poruszały się, a ja mogłem chwilę odpocząć. Widok mi się podobał: wypięty tyłek, penis w jej kobiecości, która poruszając się, wbija się na niego. Dałem jej lekkiego klapsa – jęknęła, po chwili dałem drugiego… A potem chwyciłem ją mocno i z całej siły w nią wszedłem, jednocześnie przyciągając ją do siebie. Raz, dwa, trzy… Cztery, pięć… Każda liczba, każdy kolejny mój silny ruch powodował jej przyjemność, zakończoną jękiem. Dziesięć, jedenaście… Monika zaczyna sobie pomagać ręką, drażniąc szybko łechtaczkę. Piętnaście, szesnaście.. Jęki tak szybko następowały po sobie, że zorientowałem się, że nie nadążam za nimi z ruchami. One pochodziły od jej ręki, która z impetem pocierała łechtaczkę. Głośno, przeciągle i długo… tak można by nazwać jej orgazm. Jej ręka powoli zwalniała, ciało opadało… Przewróciłem ja na plecy – była zawstydzona, że była tak głośno, co skomentowała zdaniem, że jutro będzie wstyd spojrzeć w oczy sąsiadom… Ale to przecież wakacyjni sąsiedzi – odpowiedziałem! Nawet ich nie znamy. Wszedłem w nią po misjonarsku. Zaparłem się nogami o krawędź kanapy i dokończyłem, dbając już wyłącznie o swój orgazm. Monika próbowała jeszcze raz dojść, ale się nie udało.
Spoceni spletliśmy nasze ciała i odpoczywaliśmy. Tego nam było trzeba… Dobry, urlopowy seks.

12 thoughts on “Jesienny wyjazd cz.1

  1. Jako kobietę, która też urodziła dziecko ciekawi mnie czy ciało żony po ciąży się zmieniło. Z tego co piszesz nie ma problemu z nagością, co jest bardzo częste po porodzie

    1. Oczywiście, że trochę się zmieniło. Ale faktem jest, że niewiele – żona w poczatkowym etapie ciąży schudła, dopiero potem zaczęła przybierać na wadzę i to niewiele. Po porodzie jej waga sie prawie nie zmieniła w stosunku do wagi sprzed ciąży. Oczywiście, jakaś minimalna nadwyżka pozostała :) Piersi może minimalnie się zmieniły, ale generalnie prawie wcale. Na szczęście Monika nie ma problemu z nagością, a ja naturalnie akceptuje jej ciało :)
      @Karola – dlaczego o to pytasz? Masz z tym problem?

    2. Właśnie wręcz przeciwnie- mój facet ciągle powtarza, że wyglądam lepiej niż przed ciąża, a przytyłam prawie 30 kg. Dlatego ciekawi mnie w pewien sposób ciało Twojej żony Często zdarza się, że inne mamy (które mają problem np. z nadwagą) na placu zabaw, w sklepie, czy po prostu na ulicy potrafią między sobą stwierdzić , że co ze mnie za matka. „Chuda, pomalowana, uczesana, pewnie dziecko zaniedbuje żeby się pindrzyc”. Niestety jakieś jest takie przekonanie, że stając się matkami przestajemy być kobietami. Ja się staram po prostu fajnie wyglądać, a syn to moje oczko w glowie- wszystko da się pogodzić. Super, że żona nadal Ci się podoba i w tak namiętny sposób o niej mówisz! Myślę, że fajny facet z Ciebie :)

    3. @Karola – fajnie, że tak miło o mnie mówisz. Uważam, że najważniejsze jest to, co mówi Twój facet i skoro mu się podobasz to najwyraźniej waga nie gra roli. Swoją drogą – osobiście uważam, że są kobiety które niezależnie od wagi, stroju, fryzury, makijażu, itd – po prostu same z siebie wyglądają seksownie, bo po prostu mają to „coś”. Najwyraźniej Ty to właśnie masz. Nie szukaj dziury w całym – jeśli seks sprawie Tobie i mężowi frajdę to po prostu się dobrze bawcie. Na prawdę szkoda czasu na zamartwianie się drobiazgami. A sądząc jakie rozmowy słyszę w „mojej” piaskownicy od tutejszych „królowych” to w ogóle na nie zwracam uwagę. Nie wiem jak u Ciebie ale u mnie jest co najmniej kilka mam, które na placu zabaw spędzają połowę swojego dnia, co przekłada się na plotkowanie (czytaj: obgadywanie innych). Ostatnio usłyszałem, że stwierdziły że ubiorem dziecka nadrabiamy zaległości rodzicielskie, gdyż to niemożliwe aby dziecko było zawsze tak ładnie ubrane… W ogóle na to nie zwracam uwagi.

  2. Mrau… Jak mi CIEPŁO przez Ciebie! Bardzo erotycznie, bardzo zmysłowo, bardzo. I oczywiście te kilka kwestii, którymi się z nami podzieliłeś (Twoje „Chcę skończyć w Twoich ustach” czy Moniki „Chcę tak”) rozpalają mnie najbardziej.

    Zaintrygował mnie też w całym wpisie ten element walki – żona wpijająca paznokcie, tak że aż było nieprzyjemnie czy próbująca kontrolować pozycję na pieska, gdy kontrola należała do Ciebie. O klapsach – które rozgrzewają mnie zdecydowanie za mocno – nie wspominając.

    Cieszę się, że piszesz częściej!
    Cieszę się, że Twoje pióro znowu zdaje się lżejsze!

    A ten jesienny urlop… z tego września?
    Och, czekamy na cz.2 Jesiennego wyjazdu.

    1. Tak, to bieżąca relacja z tegorocznego września. Cieszę się, że się podobała :)
      Wyjazd był całkiem udany z perspektywy seksu. Nareszcie jakieś oderwanie od rutyny! A to od razu przekłada się na ciekawy opis. Wierz mi – łatwiej jest opisywać fajny i ciekawy seks niż po raz setny zwykły tradycyjny seks, który niczym nie odbiega od poprzedniego i jeszcze wcześniejszego. Nie każdy przecież jest jakiś wyjątkowy – zwykły, taki typowy też się zdarza.
      Część druga tej relacji powinna trochę ostudzić czytelników, bo właściwie nie wydarzyło się tam nic spektakularnego, natomiast część trzecia… Ale nie uprzedzajmy faktów :) Mam tylko nadzieję, że moje „pióro” będzie umiało oddać tamte emocje…

    2. Cześć druga nie ostudziła. Oczekiwanie na kolejne wydarzenia, pisząc kolokwialnie, też może być fajne! Poza tym, klękająca przed Tobą żona czy – jeszcze lepiej – Ty obracający ją tyłem do siebie… och, to zdecydowanie nie jest ostudzające.

    3. Fajnie, że mnie czytasz – cieszę się, że spodobało się. Dobrze, że nie ostudziła – lubię rozgrzane Czytelniczki, zwłaszcza przed częścią 3 :) Pozdrawiam,

    4. A rozgrzana czytelniczka jeszcze bardziej lubi Ciebie, przeczytawszy tę trzecią część! Tomku, robisz cuda z ciałem żony i z libido tych, którzy Ciebie czytają!

      Rozgrzana C. ; )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


5 − pięć =