Pierwsze wyjście

Być może dla wielu z Was będzie to niezrozumiałe, ale od czasu narodzin naszego dziecka – jeszcze nie udało nam wspólnie wyjść bez synka. Po pierwsze, nie bardzo mamy go z kim zostawić, a po drugie… jesteśmy nadopiekuńczy i zawsze tłumaczyliśmy to sobie, że przecież jest jeszcze za mały, abyśmy go zostawiali pod opieką innych osób. Poza tym i tak nie było czasu aby gdzieś wychodzić, a ogólne zmęczenie także nam w tym nie pomagało. Teraz jednak miało się to zmienić – dostaliśmy zaproszenie na… 70 urodziny naszych przyjaciół. Tak, siedemdziesiąte, gdyż ona kończyła 33, a on 37 lat. Po głębszym zastanowieniu doszliśmy do wniosku, że być może jednak powinniśmy odciąć pępowinę i wyjść z domu, gdzieś między ludzi? Z pewnymi obawami, ale jednak zdecydowaliśmy się na ten “odważny” dla nas krok. Ulubiona Ciocia miała opiekować się naszym synkiem, a my będziemy mieć wreszcie wolny wieczór dla siebie. Cudownie!
Monika również się cieszyła, bo o ile ja mam jeszcze jakiś kontakt ze światem (chociażby przez pracę) to Ona praktycznie wcale. Od razu ruszyły przygotowania: kosmetyczka, fryzjer, zakupy… Monika to traktowała wręcz jak terapię psychologiczną i powrót do normalnego świata.
Nareszcie nadszedł ten moment – przygotowania weszły w ostateczny etap. Mieliśmy doskonałe humory. Z nieukrywanym podnieceniem patrzyłem jak Monika przygotowuje się do wyjścia. Starannie przygotowana fryzura naprawdę zupełnie ją odmieniła. Bielizna – oczywiście czarna. Tradycyjna, ale elegancka i seksowna. Pończoch się nie spodziewałem, stąd na mojej twarzy odmalowało się niemałe zdziwienie, gdy je założyła… Continue reading „Pierwsze wyjście”

Jesienny wyjazd cz.1

Był ciepły jesienny wieczór, byliśmy na zasłużonym wyjeździe niby wakacyjnym, choć ja bym go nazwał raczej urlopowym, bo w końcu był już wrzesień, a jak wiadomo ten miesiąc nie jest kojarzony z wakacjami. Tak czy siak byliśmy poza domem i wyjazd miał być wypoczynkowy. Jak to jest z małym dzieckiem – zapewne wiecie, lub sobie wyobrażacie: raczej ciężka praca zamiast relaksu. Ale i tak było fajnie: byliśmy razem, no i poza domem. “Młody” już spał w drugim pokoju.
Siedziałem na łóżku (raczej kanapie), a Monika klęczała między moimi kolanami, rozsuwając właśnie rozporek. Wyjęła go wolno, bawiąc się nim palcami. Patrzyła mi w oczy i z dzikim wzrokiem szeptała, że ma ochotę obciągnąć go do końca, robiąc mi najlepszego loda na świecie. Continue reading „Jesienny wyjazd cz.1”

Zapomniany gorset

Gdy wszedłem do sypialni – Monika była cała przykryta kołdrą. Wydawało mi się, że już śpi. Położyłem się po swojej stronie, starając się nie hałasować. Gdy już leżałem i spojrzałem w jej stronę – miała otwarte oczy, w których zobaczyłem “to coś”, co zazwyczaj oznacza ochotę na seks. “Czekałam na Ciebie” – powiedziała, odkrywając lekko kołdrę. Dopiero teraz zauważyłem, że miała na sobie czarną bieliznę, niby gorset taki zupełnie przezroczysty i w przeciwieństwie do tradycyjnego gorsetu – zupełnie miękki. Sam go kupiłem, ale tak dawno że już zapomniałem iż go w ogóle ma.
Od razu przestałem myśleć o śnie… Dotknąłem jej ciała okrytego tym aksamitnie miękką mgiełką transparentnego materiału – mój penis był już twardy. Objąłem ręką jej pierś, czując jak spod tego gorsetu wystają jej twarde brodawki. Monika spoglądała na mnie zalotnym wzrokiem, ręką szukając mojego członka. Odsunąłem resztę jej kołdry i się zdziwiłem, gdyż Monika była lepiej przygotowana niż się spodziewałem – poza gorsetem miała także pończochy i wysokie szpilki. Pocałowała mnie. Continue reading „Zapomniany gorset”

Cycki, cycki

Ostatnio byłem w delegacji – kilka dni poza domem. Był to czas kiedy miałem kilka godzin dziennie dla siebie i tylko dla siebie – nareszcie! Myślałem wiele o seksie, o nas, naszym związku, braku czasu na wszystko, także na seks. Mając dziecko nie starcza czasu na wszystko i zazwyczaj cierpią na tym inne kwestie, te mniej ważne – w naszym wypadku poświęciliśmy porządki w domu, oraz (niestety) seks. Oczywiście nie planowaliśmy tego – samo wyszło. Brakowało nam seksu, przede wszystkim tego dobrego, bez pośpiechu… Przypominałem sobie jak to było kiedyś, gdy nawet będąc zmęczonym mieliśmy czas na seks. Owszem – to był inny typ zmęczenia, poza tym wcześniej czy później znalazł się zawsze czas aby to odespać. Teraz nie ma czasu nawet na sen… Ale postanowiłem to zmienić, przynajmniej raz poraz. Lepszy seks się nam należy, po prostu! Miałem ochotę na leniwy, powolny seks, z dużą ilością pieszczot. Dokładnych, bez pośpiechu i nerwowego myślenia o dziecku. Marzyłem o skupieniu się na jej biuście… piersiach, cyckach. Nabrałem wielkiej ochoty na pieszczoty jej biustu. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo ostatnio go zaniedbałem, tylko przelotnie i w pośpiechu go dotykając podczas naszych zbliżeń. Byłem napalony, jak nastolatek na piersi. Obiecałem sobie, że jak wrócę – cokolwiek by się nie działo, nadrobimy zaległości, przynajmniej w tej materii…
Następnego dnia od rana zadzwoniłem do żony, informując o moich przemyśleniach i planach związanych z jej cyckami. Przyjęła to oczywiście z entuzjazmem! Dwa dni później byłem już w domu, a cały ten czas praktycznie w każdej wolnej chwili myślałem o piersiach. Nie tylko Moniki, ale ogólnie… Wiadomo – delegacje żądzą się swoimi prawami ;) Continue reading „Cycki, cycki”

Ostre słówka

Jednym z elementów przemian mojej żony po trzydziestce (o czym pisałem w jednym z wcześniejszych postów, zatytułowanym: Seks po trzydziestce) była zmiana w podejściu do seksu oraz tego jak go uprawiany. Któregoś dnia podczas gry wstępnej szepnęła mi do ucha „zerżnij mnie, chcę poczuć twojego kutasa w sobie”. Trochę się zdziwiłem, ale raczej pozytywnie. Monika mówiła dalej: “ I chcę abyśmy wprowadzili trochę pikanterii w naszym łóżku. Chciałabym abyś czasem mówił do mnie takim językiem, bo bardzo mnie to podnieca.” Ja także o tym fantazjowałem, zresztą czasami sobie pozwalaliśmy na pewne werbalne sprośności, ale nigdy tak bezpośrednio. W każdym razie po raz kolejny potwierdziło się, że w seksie warto rozmawiać, bo może się okazać, że dwoje ludzi pragnie tego samego, ale boją się poinformować o tym tą drugą stronę.

Continue reading „Ostre słówka”

Zrób sobie dobrze sam…

(wakacje 2011, lipiec)
To były wakacje, ponad dwu tygodniowy wyjazd do naszej ulubionej Ustki. Kochaliśmy się często i gęsto: o poranku, po śniadaniu, przed obiadem i po powrocie z plaży… Każdy powód był dobry by iść do łóżka, lub zrobić to poza nim. Każdego wieczora, dosłownie każdego uprawialiśmy seks i ciągle było nam mało. Wieczory spędzaliśmy w małych knajpkach, na ogródkach piwnych lub innych lokalach w których zazwyczaj popijaliśmy procentowe napoje. A potem to wiadomo: prosto do łóżka. Tego dnia nie było inaczej: wieczór spędziliśmy w jednym z naszych ulubionych lokali o nazwie którą celowo pominę – w każdym razie piliśmy piwo i gadaliśmy o wszystkim tym, o czym rozmawia się na wakacjach, czyli o pierdołach :) Do pensjonatu wróciliśmy bardzo późno, z odpowiednią ilością procentów w głowach. Byłem podniecony i myślałem tylko o namiętnym seksie, więc szybko poszedłem pod prysznic, próbując zaciągnąć tam również żonę. Ona nie chciała jednak – śmiejąc się mówiła, że nie chcę być ofiara gwałtu pod prysznicem. No dobra – szybko się sam wyprysznicowałem i wskoczyłem do łóżka. A że moje podniecenie nie opadło (a raczej jeszcze bardziej zesztywniało) to znalazłem się nagi w łóżku ze sterczącym penisem, co moja żona skomentowała, że raczej mam sobie nic nie obiecywać po dzisiejszej nocy, bo ona jest strasznie zmęczona i senna. Po tym oświadczeniu poszła do łazienki. Powiedziałem, że mam taką ochotę na nią, że nie biorę nawet pod uwagę takiej ewentualności, na co ona wysuwając głowę z łazienki oznajmiła mi, śmiejąc się: że będę musiał sobie zrobić dobrze sam, bo ona dziś mi nie pomoże. Continue reading „Zrób sobie dobrze sam…”