Orgazm pochwowy

Ten wieczór nie zapowiadał się jakoś szczególnie – ot, jak każdy inny dzień. Nic nie zapowiadało że tego wieczora odkryjemy całkiem inny wymiar seksu, a w sumie jego zakończenia bo rzecz dotyczy orgazmu. Orgazmu mojej żony! A konkretnie orgazmu pochwowego.
Całować zaczęliśmy się już na stojąco w naszej sypialni. Monika miała na sobie czerwoną koszulkę nocną, pod którą od razu wślizgnęły się moje ręce, które trzymając jej pośladki przyciągały ją do mnie. Uwielbiam czuć i widzieć jak jej usta oderwane od moich są spragnione mnie a w jej oczach widzę zawiedzenie, mówiące: chcę więcej! Tego wieczora to nie ja ją całowałem, to ona mnie całowała! A robi to świetnie! Continue reading „Orgazm pochwowy”

Multiorgazm

Ostatnio pisałem o tym że moja żona od jakiegoś czasy miewa orgazmy wielokrotne. Dziś kolejna historia w tym temacie – tym razem o orgazmach oralnych. Zapraszam do lektury!

Paczka ze sklepu internetowego przyszła bardzo szybko. I dobrze, bo to zawsze irytuje gdy kupiło się towar, zapłaciło a mimo to nie można go jeszcze mieć, fizycznie dotknąć. Monika szybko rozpakowała przesyłkę i oglądała zamówioną bieliznę.Nie powiem – wyglądała nad wyraz kusząco. Przymiarka – na ten moment czekałem. Usiadłem sobie wygodnie i spoglądałem jak najpierw się rozbiera, potem biega nago a potem znów ubiera. A potem wszystko od początku, i tak 3 razy bo tyle było kompletów bielizny. W między czasie poprawianie staników, skracanie naramek, unoszenie miseczek… Z trzech staników tylko jeden okazał się nietrafionym zakupem – pozostałe były bardzo ładne i doskonale leżały. Przedstawienie było przednie. Nic więc dziwnego, że podnieciłem się mocno widząc na przemian: nagą zonę, lub w nowej bieliźnie. Postanowiłem przyjrzeć się bieliźnie z bliska, tj. zbadać manualnie czy dobrze leży. Continue reading „Multiorgazm”

Lasy, łąki i samochód… czyli seks w plenerze cz. 3 – droga powrotna

Po dwóch dniach spędzonych u rodziny, nie bez zadowolenia wracaliśmy już do domu. Zawsze bardzo lubiłem mojego kuzyna, ale od czasu gdy jest żonaty stał się (pod wpływem swojej żony) pedantem i zupełnie nudnym człowiekiem. Te dwa dni były dla nas męką – nasi gospodarze zaplanowali nam wszystko co do minuty. Na każdy dzień był plan zwiedzania który “musieliśmy” zrealizować. Zero spontaniczności i zabawy. W ich domu też czuliśmy się nieswojo, gdyż wszystko było tak idealnie doskonałe, że baliśmy się nawet czegokolwiek dotknąć by nie zostawić odcisków palców, które Pani domu nie omieszkała często po nas usuwać. W takich okolicznościach moja żona absolutnie nie miała ochoty na seks, gdyż obawiała się jak będzie to odebrane przez gospodarzy. Rozumiem, że uprawianie seksu w nieswoim domu to inna bajka – nie można sobie pozwolić na głośny seks, jęki czy inne odgłosy naszych ciał, ale robiliśmy to u innych naszych znajomych i zawsze staraliśmy się kontrolować swoje reakcje i odgłosy, podobnie jak inne pary które czasami nocowały u nas. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy (co tu ukrywać) uprawiają czasem seks. Tu jednak było inaczej – nie wiem co by zrobiła Agnieszka (czyli żona mojego kuzyna) widząc plamę na prześcieradle od mojej spermy. Więc rozumiałem sytuację i w sumie zgadzałem się z Moniką, że w tym domu lepiej sobie darować miłosne igraszki. Ale spragniony seksu byłem! Continue reading „Lasy, łąki i samochód… czyli seks w plenerze cz. 3 – droga powrotna”

Lasy, łąki i samochód… czyli seks w plenerze cz. 2 – leśny parking

Z domu wyjechaliśmy bardzo wcześnie rano, gdyż przed nami była daleka droga. Było jeszcze ciemno gdy wyjeżdzaliśmy z naszego miasta. Za szybą delikatnie kropił deszcz – fatalna pogoda w perspektywie prowadzenia auta przez pół Polski, ale nie ma innego wyjścia – umówiliśmy się z moim kuzynem i jego żoną, więc trzeba jechać. Kierunek – południe Polski, czyli góry i to była jedyna pocieszająca informacja. Zawsze dobrze się nastrajam jadąc w góry. Piękne widoki, czyste powietrze, cisza i spokój – dobrze na mnie działają. Trochę szkoda mi było, że jedziemy tam tylko na dwa dni, ale takie zaproszenie otrzymaliśmy, więc nie było innego wyjścia.
Monika wyciągnęła jakiś sweter ze swojej torby i zawinęła się w niego, co oznaczało mniej więcej tyle, że zaraz zaśnie a ja nie będę miał nawet z kim porozmawiać, ale na jej miejscu zrobiłbym dokładnie to samo. Po około godzinie zaczęło robić się jasno, wstawał nowy dzień, deszcz przestał padać natomiast coraz mocniej świeciło słońce. Zapowiadała się całkiem ładna pogoda. Monika wciąż spała. Continue reading „Lasy, łąki i samochód… czyli seks w plenerze cz. 2 – leśny parking”

Ostre słówka

Jednym z elementów przemian mojej żony po trzydziestce (o czym pisałem w jednym z wcześniejszych postów, zatytułowanym: Seks po trzydziestce) była zmiana w podejściu do seksu oraz tego jak go uprawiany. Któregoś dnia podczas gry wstępnej szepnęła mi do ucha „zerżnij mnie, chcę poczuć twojego kutasa w sobie”. Trochę się zdziwiłem, ale raczej pozytywnie. Monika mówiła dalej: “ I chcę abyśmy wprowadzili trochę pikanterii w naszym łóżku. Chciałabym abyś czasem mówił do mnie takim językiem, bo bardzo mnie to podnieca.” Ja także o tym fantazjowałem, zresztą czasami sobie pozwalaliśmy na pewne werbalne sprośności, ale nigdy tak bezpośrednio. W każdym razie po raz kolejny potwierdziło się, że w seksie warto rozmawiać, bo może się okazać, że dwoje ludzi pragnie tego samego, ale boją się poinformować o tym tą drugą stronę.

Continue reading „Ostre słówka”

Zrób sobie dobrze sam…

(wakacje 2011, lipiec)
To były wakacje, ponad dwu tygodniowy wyjazd do naszej ulubionej Ustki. Kochaliśmy się często i gęsto: o poranku, po śniadaniu, przed obiadem i po powrocie z plaży… Każdy powód był dobry by iść do łóżka, lub zrobić to poza nim. Każdego wieczora, dosłownie każdego uprawialiśmy seks i ciągle było nam mało. Wieczory spędzaliśmy w małych knajpkach, na ogródkach piwnych lub innych lokalach w których zazwyczaj popijaliśmy procentowe napoje. A potem to wiadomo: prosto do łóżka. Tego dnia nie było inaczej: wieczór spędziliśmy w jednym z naszych ulubionych lokali o nazwie którą celowo pominę – w każdym razie piliśmy piwo i gadaliśmy o wszystkim tym, o czym rozmawia się na wakacjach, czyli o pierdołach :) Do pensjonatu wróciliśmy bardzo późno, z odpowiednią ilością procentów w głowach. Byłem podniecony i myślałem tylko o namiętnym seksie, więc szybko poszedłem pod prysznic, próbując zaciągnąć tam również żonę. Ona nie chciała jednak – śmiejąc się mówiła, że nie chcę być ofiara gwałtu pod prysznicem. No dobra – szybko się sam wyprysznicowałem i wskoczyłem do łóżka. A że moje podniecenie nie opadło (a raczej jeszcze bardziej zesztywniało) to znalazłem się nagi w łóżku ze sterczącym penisem, co moja żona skomentowała, że raczej mam sobie nic nie obiecywać po dzisiejszej nocy, bo ona jest strasznie zmęczona i senna. Po tym oświadczeniu poszła do łazienki. Powiedziałem, że mam taką ochotę na nią, że nie biorę nawet pod uwagę takiej ewentualności, na co ona wysuwając głowę z łazienki oznajmiła mi, śmiejąc się: że będę musiał sobie zrobić dobrze sam, bo ona dziś mi nie pomoże. Continue reading „Zrób sobie dobrze sam…”