Ostatnio byłem w delegacji – kilka dni poza domem. Był to czas kiedy miałem kilka godzin dziennie dla siebie i tylko dla siebie – nareszcie! Myślałem wiele o seksie, o nas, naszym związku, braku czasu na wszystko, także na seks. Mając dziecko nie starcza czasu na wszystko i zazwyczaj cierpią na tym inne kwestie, te mniej ważne – w naszym wypadku poświęciliśmy porządki w domu, oraz (niestety) seks. Oczywiście nie planowaliśmy tego – samo wyszło. Brakowało nam seksu, przede wszystkim tego dobrego, bez pośpiechu… Przypominałem sobie jak to było kiedyś, gdy nawet będąc zmęczonym mieliśmy czas na seks. Owszem – to był inny typ zmęczenia, poza tym wcześniej czy później znalazł się zawsze czas aby to odespać. Teraz nie ma czasu nawet na sen… Ale postanowiłem to zmienić, przynajmniej raz poraz. Lepszy seks się nam należy, po prostu! Miałem ochotę na leniwy, powolny seks, z dużą ilością pieszczot. Dokładnych, bez pośpiechu i nerwowego myślenia o dziecku. Marzyłem o skupieniu się na jej biuście… piersiach, cyckach. Nabrałem wielkiej ochoty na pieszczoty jej biustu. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo ostatnio go zaniedbałem, tylko przelotnie i w pośpiechu go dotykając podczas naszych zbliżeń. Byłem napalony, jak nastolatek na piersi. Obiecałem sobie, że jak wrócę – cokolwiek by się nie działo, nadrobimy zaległości, przynajmniej w tej materii…
Następnego dnia od rana zadzwoniłem do żony, informując o moich przemyśleniach i planach związanych z jej cyckami. Przyjęła to oczywiście z entuzjazmem! Dwa dni później byłem już w domu, a cały ten czas praktycznie w każdej wolnej chwili myślałem o piersiach. Nie tylko Moniki, ale ogólnie… Wiadomo – delegacje żądzą się swoimi prawami ;) Continue reading „Cycki, cycki”
15.45, czyli wizyta przyjaciół
To była niedziela. Mały już trochę podrósł a my ogarnęliśmy się na tyle, aby móc przyjmować gości, którzy jakby hurtem zaczęli do nas przychodzić z gratulacjami dot. narodzin dziecka. Tamtego dnia mieli nad odwiedzić nasi przyjaciele, też z maluszkiem, choć trochę większym od naszego. Byli zaproszeni na 16.
Około 15.40 Monika zaczęła się przebierać, jak to określiła, ze stroju “mamy” na strój “bardziej ludzki”, tj. zmieniła dres na sukienkę i szpilki. Rzadko ją ostatnio widywałem tak ubraną, więc od razu odezwały się we mnie męskie instynkty. Podszedłem od tyłu i przytuliłem ją, chwytając piersi w dłonie. Delikatnie przesuwałem nimi w dół, czując jak cienki i śliski materiał prześlizguje się między moją ręką a jej ciałem… Continue reading „15.45, czyli wizyta przyjaciół”
Pierwszy raz, po porodzie
Chyba jak każdy facet, obawiałem się pierwszego seksu po porodzie. Jak to będzie? Czy będzie jej przyjemnie? Czy aby na pewno wszystko się zagoiło? Oczywiście jej pochwę widziałem już wcześniej – nie zmieniła się dużo, choć tuż po porodzie, gdy była jeszcze pozszywana wyglądała mniej zachęcająco. Jednak po kilku tygodniach wszystko było już OK, tak przynajmniej twierdziła moja żona. Dziecko oczywiście dość mocno nas eksploatowało, albo to raczej my sami się eksploatowaliśmy w swojej niewiedzy i braku doświadczenia zamartwiając się wszystkim, co nie pozwalało nam na powrót do małżeńskich obowiązków. Jednak przyszedł taki moment, że razem stwierdziliśmy – dziś idziemy wcześniej do łóżka, co jednoznacznie znaczyło, że potrzebujemy seksu. Tak też się stało – jak tylko “Mały” usnął, wykąpaliśmy się i poszliśmy do łóżka… Continue reading „Pierwszy raz, po porodzie”
Ciążowo, po francusku i hiszpańsku
W ciąży, zwłaszcza w 3 trymestrze powoli odchodziliśmy od tradycyjnego seksu, na rzecz seksu francuskiego, hiszpańskiego lub innych form zaspokajania siebie nawzajem. Nasze sesje w łóżku były naprawdę długie, chyba właśnie dlatego, że nie próbowaliśmy typowej penetracji, a zależało nam na sprawieniu sobie wzajemnej rozkoszy, w bardziej leniwy sposób. Poza tym, żona dysponując już całkiem sporym brzuszkiem nie była w stanie wykonywać gwałtownych ruchów, a ja musiałem bardzo uważać. A więc dużo seksu francuskiego – jeśli chodzi o pieszczenie Moniki, to w tradycyjny sposób, ona leżała na łóżku a ja z głowa między jej nogami. Ale jeśli chodzi o fellatio, to niestety nasza najbardziej tradycyjna pozycja (ja leżę na plecach, a ona klęczy, pochylając się między moimi kolanami) nie była możliwa. Continue reading „Ciążowo, po francusku i hiszpańsku”
Ciążowo – na łyżeczki
Ciąża rządzi się swoimi prawami w świecie seksu – zależy od wielu czynników i co oczywiste najważniejszy jest maluch. Przez pierwszy trymestr prawie się nie kochaliśmy – woleliśmy nie ryzykować. Owszem – żona parę razy zrobiła mi dobrze ręką lub ustami, ale było to raczej na zasadzie “zrobienia mi dobrze”, a nie obustronnego seksu. Monika nawet nie chciała abym jej dotykał – owszem miała ochotę, ale się bała o maluszka.
Prawdziwy seks zaczęliśmy uprawiać w drugim trymestrze. Oczywiście była to wersja ciążowa seksu – czyli raczej łagodnie i delikatnie, tylko w określonych pozycjach. Sprawdziło się, że kobieta w tym trymemstrze ma duża ochotę na współżycie.
Dziś wspomnienie takiej jednej nocy. Continue reading „Ciążowo – na łyżeczki”
Wracam :)
No nareszcie! Powiedzmy, że mam 30 minut aby coś napisać na blogu. Czasu mało, ale pozytywne jest że pierwszy raz od bardzo dawna nareszcie go mam. Mam nadzieję, że coraz częściej będę mógł się tutaj udzielać.
Tyle mam do opisania, że nie wiem od czego zacząć. Może szybka retrospektywa okresu ciąży…
Kiedy tylko dowiedzieliśmy, że będziemy rodzicami – przestaliśmy się kochać, przynajmniej do czasu zakończenia pierwszego trymestru. Zdecydowaliśmy, że za bardzo zależy nam aby ryzykować. To nie były dla nas łatwe chwile… Oboje lubimy uprawiać seks i jego brak nam przeszkadzał. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym i zastanawialiśmy się czy nie spróbować chociażby seksu oralnego, który wydawał się zupełnie bezpieczny, jednak Monika tak reagowała na samą myśl, że stawała się wilgotna, czasami też przez sen miała samoistne skurcze pochwy, czasami zakończone orgazmem. Nie chcieliśmy więc ryzykować i seksu w tym trymestrze nie było. Ale w drugim… jak wiadomo nie ma już przeciwskazań i można się zabawić.